Od jakiegoś czasu w rodzimych mediach jednym z głównych tematów jest konkurs Eurowizji, a dokładniej wybór kandydata, który miałby reprezentować nas na arenie międzynarodowej. Jeszcze do niedawna sądzono, że rola ta zostanie powierzona zwyciężczyni 10. edycji The Voice of Poland Alicji Szemplińskiej, która nie mogła wystąpić w zeszłym roku ze względu na wybuch pandemii koronawirusa. Ku jej (i naszemu) zdziwieniu, coraz głośniej mówi się o kandydaturze Rafała Brzozowskiego, który uchodzi za naczelnego pupilka zarządu Telewizji Polskiej.
Nie tylko w Polsce Eurowizja budzi spore kontrowersje. Niemałą sensację wywołali właśnie reprezentanci Białorusi, czyli zespoł Galasy ZMesta, wystawiając do konkursu piosenkę Ja nauczu tebia ("Ja cię nauczę"), w której tekście miały zostać zawarte aluzje polityczne chwalące reżim Łukaszenki. Zwrócono też uwagę na fakt, że Dmitrij Butakow, lider zespołu, publicznie chwalił obecną władzę i wyśmiewał protestujących. Pojawiły się głosy, że słowa utworu godzą w regulamin Konkursu Piosenki Eurowizji. Zespół śpiewa, że "bez przeszłości wszystko będzie proste", a ludzie "muszą po prostu mnie słuchać, zmienić normy".
Nauczę cię, jak tańczyć tak, jak ci zagram - brzmi refren.
W sprawie piosenki z Białorusi zostało już wydane oświadczenie przez Europejską Unię Nadawców, czyli głównego organizatora Eurowizji, który w wydanym dla prasy komunikacie zaznacza, że dokładnie przeanalizował białoruską propozycję pod kątem aluzji politycznych.
Stwierdzono, że piosenka kwestionuje apolityczny charakter konkursu - głosi orzeczenie.
Ponoć skontaktowano się już z białoruską telewizją BTRC w celu uzyskania wyjaśnień w sprawie.
Poprosiliśmy ich o podjęcie wszelkich niezbędnych kroków w celu przesłania zmodyfikowanej wersji lub nowego utworu zgodnego z zasadami Eurowizji - czytamy w oświadczeniu.
Organizator Eurowizji ustalił, że w przypadku braku reakcji ze strony Białorusi kraj będzie zdyskwalifikowany z udziału w konkursie.