Od wtorku świat polityki żyje medialną aferą z udziałem węgierskiego konserwatywnego europosła Józsefa Szájera, który został przyłapany na uczestnictwie w gejowskiej orgii w Brukseli. W obliczu szalejącej pandemii zgromadzenie, na którym bawiło się ponoć 25 osób, zostało przerwane przez policję, a wówczas spłoszony Węgier próbował uciec, schodząc z okna po rynnie.
Sprawa Jozsefa Szajera wzbudziła sporo kontrowersji - polityk nie tylko jest członkiem prawicowej partii Fidesz, lecz również na co dzień aktywnie walczy z "ideologią LGBT" i forsuje homofobiczne ustawy. Tuż po tym, jak europoseł przeprosił za swoje zachowanie, portal Onet opublikował rozmowę z Davidem Manzheleyem - organizatorem orgii w Brukseli. Mężczyzna zdradził, że na zgromadzeniach regularnie pojawiali się przedstawiciele polskiej sceny politycznej, w tym również Prawa i Sprawiedliwości.
Przypomnijmy: Organizator gejowskich orgii w Brukseli twierdzi, że gościło na nich CZTERECH POLITYKÓW z PiSu
Zobacz również: Przemysław Czarnek z PiS obrzydliwie o społeczności LGBT: "Ci ludzie nie są równi NORMALNYM"
Niedługo po głośnej w mediach aferze wyszło na jaw, że od 2019 roku wadowicka policja poszukuje niejakiego Dawida Manzheleya. Jak udało się ustalić Onetowi, mimo nieznacznej różnicy w nazwisku jest to ten sam mężczyzna, który odpowiedzialny jest za organizację orgii w Brukseli.
Przeciwko Manzheley'owi toczy się ponoć kilkanaście postępowań sądowych w Krakowie i jest on ścigany przez komorników. Jak donosi Onet, poszukiwanie mężczyzny ma za to związek z oszustwem - miał przyjmować zlecenia na pisanie podań, a potem zaś nie wywiązywać się ze zobowiązań. Lata temu Manzheley pozywał adwokatów i sędziów za zniesławienie, podając się za prawnika oraz posługując fałszywymi dokumentami. Rozmawiając z portalem, sam zainteresowany zaprzeczył pogłoskom, iż jest poszukiwany.
Faktowi udało się za to dotrzeć do rodziny Manheley'a, a właściwie, jak twierdzą, Przemysława P. Dziadek mężczyzny - Stanisław Zguda - jest właścicielem jednej z wadowickich piekarni. Jak przyznał mężczyzna, jego wnuk od zawsze sprawiał sporo problemów.
To był mądry chłopak, ale coś mu się w głowie porobiło. Mając 16 lat, podrobił pieczątkę mojej piekarni i zwalniał pracowników - wspominał.
Pan Stanisław podkreślił, że Przemysław P. "był kochanym wnukiem", a w życiu niczego mu nie brakowało. Mimo wszystko po śmierci pierwszej żony dziadka miał pozwać go w sprawie spadku. - (...) A przecież dostał więcej pieniędzy, niż mu się należało. To smutne, ten człowiek kłamie w żywe oczy, nie wiem, w kogo on się wdał.
Jak relacjonują dalsi krewi Dawida/Przemysława P., w wieku 18 lat miał zamieszkać z chłopakiem z Kazachstanu, przyjął jego nazwisko oraz wyrobił nowe dokumenty, podając przy tym w urzędzie fałszywe dane. Jeszcze mieszkając w Krakowie, spędził rok w więzieniu za wyłudzenia. Bliscy Manzheleya twierdzą również, że ukończył zaledwie jedną klasę liceum i w późniejszych latach sfałszował dyplom z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Dodatkowo mężczyzna ponoć od lat procesuje się z własną rodziną.
To oszust i kłamca, który skarży nas o wydumane odszkodowania (...) Zakłada nam sprawy cywilne w sądach (...) To jest oszust, brał pieniądze za coś, czego nie robił, dlatego jest poszukiwany listem gończym - zdradzają Faktowi krewni Dawida.
Bliscy mężczyzny na wieść o jego zamieszaniu w organizowanie orgii nie kryją zaskoczenia.
Jesteśmy zszokowani! Zawsze lubił być w centrum zainteresowania. On nam wyrządził tyle krzywdy, zszargał opinię i wciąż musimy udowadniać, że nic złego nie zrobiliśmy i nic mu nie jesteśmy winni. Nie rozumiemy, jak to możliwe, że policja tyle lat go poszukuje i wciąż nie może zatrzymać? - zastanawiali się w rozmowie z tabloidem spokrewnieni z Manzheleyem.
Zaskoczeni?
Zobacz również: Skandal na profilu posła PiS Marcina Kamila Duszka: "Poznajcie tę ślicznotkę! Udowodniła już swój profesjonalizm..."