Oscary jak co roku budzą ogromne emocje wśród fanów kina na całym świecie. W nocy z niedzieli na poniedziałek odbyła się 93. ceremonia wręczenia słynnych statuetek, a w przyznaniu prestiżowych nagród nie przeszkodziła organizatorom nawet szalejąca pandemia koronawirusa.
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że mimo wpływu patogenu na naszą codzienność w świecie kina wydarzyło się naprawdę sporo. Pokazują to nie tylko nominacje w najgłośniejszych kategoriach, lecz także w tej dla "najlepszego filmu międzynarodowego". Jest to też dość bliska nam dziedzina, bowiem wielu rodaków zapewne wciąż pamięta zeszłoroczną walkę o wyróżnienie dla Bożego Ciała Jana Komasy.
W tym roku Polska co prawda nie zaznaczyła swojej obecności w tej kategorii, jednak do walki o to miano nominowano pięć głośnych produkcji, które zachwyciły fanów i krytyków. O tytuł "najlepszej" aspirowało pięć produkcji: Na rauszu, Better Days, Kolektyw, The Man Who Sold His Skin oraz Aida. Przypomnijmy, że w zeszłym roku statuetkę wygrał obsypany nagrodami obraz Parasite w reżyserii Bong Joon-ho.
Tym razem walka również była zacięta, a twórcy z całego świata cierpliwie czekali na werdykt. Ostatecznie nagrodę w kategorii "najlepszy film międzynarodowy" otrzymała w tym roku produkcja Thomasa Vinterberga Na rauszu.
Słuszny werdykt?