Ilona Łepkowska przez lata kojarzyła się głównie z pisaniem scenariuszy do najpopularniejszych seriali TVP: M jak miłość, Klanu, Na dobre i na złe czy Barw szczęścia. Od jakiegoś czasu bycie "tylko" scenarzystką przestało jej jednak wystarczać i wyraźnie polubiła rolę naczelnej komentatorki polskiego show biznesu.
Choć z początku Ilona Łepkowska komentowała głównie scenariusze i sposób realizacji popularnych seriali, to zdaje się mieć wyrobione zdanie także na wiele innych tematów. Tylko w mijających miesiącach aspirująca komentatorka dogryzła Majdanom za "robienie z dziecka słupa reklamowego", co wyraźnie uraziło Małgorzatę Rozenek i jej męża.
Przypomnijmy: TYLKO NA PUDELKU: Radosław Majdan odpowiada na krytykę Ilony Łepkowskiej: "Widzę jej ZŁĄ WOLĘ wymierzoną w nas"
Teraz Łepkowska postanowiła wziąć na tapet nowy serial Telewizji Polskiej Osiecka. Produkcja o życiu i losach Agnieszki Osieckiej od początku zapewnił sobie sporą widownię, jednak głosy na temat samego serialu są dość podzielone. Dylemat ma też scenarzystka, która w rozmowie z Faktem postanowiła wypunktować to, co leży jej na wątrobie.
W tym serialu niestety wiele rzeczy poszło nie tak, co mnie bardzo smuci, bo jestem zakochana w tekstach Osieckiej, od kiedy pamiętam. Wydaje mi się, że próbowano za wiele powiedzieć. Chciano pokazać życiorys Osieckiej i wytłumaczyć jej fenomen. Ale jak to pokazać, jeśli w ogóle nie widzimy reakcji na jej piosenki? Przecież one stawały się hymnami pokoleń, miała miliony fanów. Tego w serialu póki co nie ma - ubolewała.
Łepkowska skrytykowała też sposób, w jaki zobrazowano otoczenie Osieckiej. Jej zdaniem zabrano się za zbyt wiele wątków, które mogą przyprawiać niewtajemniczonych o ból głowy. Zdradziła też, kto ją zachwycił aktorsko, a kto wypadł w jej oczach słabo.
Chciano pokazać wszystkich sławnych ludzi, z którymi Agnieszka Osiecka się stykała w swoim życiu, a było ich tak wielu, że robi się z tego szkic i w efekcie widz nie wie, kto jest kim. Chciano powiedzieć coś o czasach, więc są wstawki dokumentalne z kronik filmowych, ale sądzę, że młodemu pokoleniu z kiepską edukacją historyczną da to niewiele. (...) Podobała mi się bardzo Eliza Rycembel. Popławska jest dla mnie za chłodna. Jędrzej Hycnar jako Marek Hłasko też jest dobry. Mikołaj Roznerski jako Wojciech Frykowski z kolei nietrafiony, wygląda jak wyjęty z planu "M jak miłość". Serce więc trochę boli, ale oglądam, co będzie dalej - zapewniała.
Na tym jednak nie koniec, bo scenarzystka miała też zastrzeżenia do wielu innych kwestii.
Denerwuje mnie maniera, że chwilami zamiast mówić, bohaterki odzywają się do siebie, śpiewając fragmenty piosenek. To jest bardzo manieryczne i sztuczne. To przecież nie jest musical. Niezrozumiała jest dla mnie podmianka aktorki. Zrobiono to w momencie, w którym między odcinkami nie ma żadnej przerwy czasowej. (...) Dziwne jest to, że w jednym odcinku Osiecka jako Eliza Rycembel ma 28 lat, a już w kolejnym w tym samym roku gra ją Magdalena Popławska, lat 41. Przecież tam zaczyna się romans Osieckiej z Jeremim Przyborą, a między nimi była duża różnica wieku. (...) Poza tym według mnie niektóre sceny wyglądają schematycznie, jak klisze. Ten Zbigniew Cybulski wiecznie w ciemnych okularach, choć ponoć ciągle w nich wcale nie chodził - wyliczała gorzko.
Zgadzacie się z nią?