Odkąd w rodzinę Windsorów wżeniła się Meghan Markle, w jej szeregach nie dzieje się najlepiej. O ile doniesienia o kiepskich relacjach royalsów długo traktowano jako plotki, po głośnym wywiadzie Sussexów dla Oprah Winfey oraz publikacji szokującej autobiografii rudowłosego arystokraty, nikt nie ma już żadnych wątpliwości, że między członkami klanu istnieje realny konflikt.
Legendy o - delikatnie mówiąc - mało sympatycznym usposobieniu Amerykanki krążą w kuluarach właściwie od samego początku jej medialnej kariery. Eksksiężna miała swego czasu mobbingować pracowników, którzy bali się z nią spotykać i przedstawiali ją potem jako osobę surową i roszczeniową. Domniemane ofiary Meghan twierdzą, że ta upokarzała i wielokrotnie doprowadzała podwładnych do płaczu. Nie mogąc wytrzymać ciągłej presji i humorów księżnej część pracowników zrezygnowała ponoć z posady w Pałacu Kensington i zarzucili żonie Harry'ego mobbing i "emocjonalne okrucieństwo".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć przedstawiciele royalsów zapewnili w 2021 roku, że już badają sprawę i traktują ich słowa poważnie, dotychczas sprawa nie została rozwiązana, a Meghan wciąż nie została pociągnięta do odpowiedzialności. Najwidoczniej jedna z poszkodowanych musiała dojść do wniosku, że miarka się przebrała i w końcu powinna wziąć sprawy w swoje ręce, a na taki scenariusz wskazuje przynajmniej wywiad udzielony dla australijskiego magazynu "Herald Sun".
Samantha Cohen jest jednym z 10 pracowników przesłuchiwanych w ramach dochodzenia w sprawie mobbingu, co osobiście potwierdziła na łamach gazety. Okazuje się, że zaufana doradczyni królowej Elżbiety, u której pracowała przez okrągłe 20 lat, została poproszona przez monarchinię o udzielanie Amerykance regularnych korepetycji od etykiety królewskiej po protokół dyplomatyczny.
W rozmowie z "Herald Sun" Australijka wyjawiła, że choć zgodziła się jedynie na krótkie oddelegowanie do pomocy Sussexom, nie mogła odejść, ponieważ pałac nie potrafił znaleźć chętnego na jej miejsce. Agresywne zachowanie Amerykanki wobec podwładnych miało być w królewskich kręgach tajemnicą poliszynela.
Miałam zostać tylko na sześć miesięcy, ale zostałam na 18 - przyznaje. Nie mogliśmy znaleźć dla mnie zastępstwa, a kiedy to zrobiliśmy, zabraliśmy ich w trasę do Afryki z Harrym i Meghan, aby pokazać im, jak wygląda ta praca, ale oni również odeszli (zrezygnowali) podczas pobytu w Afryce.
Australijka złożyła wypowiedzenie w październiku 2019 roku, by następnie podjąć pracę w Cool Earth, organizacji charytatywnej zajmującej się redukcją emisji dwutlenku węgla. Królewski korespondent Valentine Low poruszył później kwestię mobbingu osobistej sekretarki Markle w podcaście "Palace Confidential", twierdząc, że Cohen "została skrzyczana przez Meghan" i "podobno powiedziała, że radzenie sobie z nimi było jak radzenie sobie z parą nastolatków".
Jak można było przewidzieć, Markle stanowczo zaprzeczyła wszelkim doniesieniom związanym z nękaniem pracowników, a jej prawnicy przekonywali, że: "sugestia, że Samantha Cohen (która była prywatną sekretarką zarówno księcia, jak i księżnej Sussex) została zwolniona przez powódkę lub że sama odeszła z pracy, ponieważ powódka była 'trudna' (słowo użyte sześć razy w tym artykule) jest nieprawdziwa, jak i szkodliwa".