Hugh Hefner, wieloletni szef "Playboya" i właściciel słynnej willi, w której mieszkał wraz z oddanymi mu "króliczkami", przez długi czas był uważany za legendę. Po jego śmierci w 2017 roku, w obliczu upadku marki, coraz więcej kobiet zaczęło głośno mówić o nadużyciach, jakich dopuszczał się milioner. Crystal Hefner, ostatnia żona Hefnera, po 7 milczenia postanowiła pożalić się na temat trudów życia u boku starszego o dokładnie 6 dekad mężczyzny. Na półkach księgarń pojawił się właśnie zbiór jej druzgocących wspomnień. Z bardzo obszernych opisów kobiety wynika, że luksusowa willa przez lata była zaniedbywana, a jej lokatorki musiały dostosowywać się do żelaznych zasad znacząco ograniczających ich poczucie wolności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwierzęta w rezydencji Playboya przechodziły przez piekło. Zaskakujący wyznanie ostatniej żony Hugh Hefnera
Pośród zaskakujących i wyjątkowo dramatycznych wspomnień Crystal Hefner znalazł się też wątek zwierząt, które trafiły do rezydencji Playboya. Właściciel erotycznego imperium wielokrotnie zaznaczał, że ma słabość do egzotycznych ptaków, a w jego ogrodzie można było spotkać m.in. pawie i flamingi. Wdowa po milionerze stwierdziła, że ptaki przebywające na terenie willi umierały z pragnienia i były zaniedbane. 37-latka przyznała, że "ciągle płakała", zdając sobie sprawę, jaki los czeka "małe, biedne ptaszki".
W wywiadzie dla "People" rozwinęła swoje przemyślenia, przyznając, że złe traktowanie dotknęło również inne zwierzęta, trzymane w klatkach. Znalazły się one na terenie rezydencji, gdyż Hugh miał licencję na prowadzenie zoo. Według medialnych doniesień, Hefner był w posiadaniu m.in. królików i małp.
Wszystkie te zwierzęta były tak przygnębione i smutne, przechodząc obok klatek, zdawałeś sobie sprawę, że żadne z nich nie było szczęśliwe - wspominała Crystal Hefner.