Elżbieta Zającówna odeszła w wieku zaledwie 66 lat. O jej śmierci poinformował Związek Artystów Scen Polskich. Aktorka była znana z takich produkcji, jak "Matki, żony i kochanki", "Seksmisja" i "Vabank". Ostatni raz w życiu publicznym uczestniczyła w 2022 roku, a jej wycofanie się z show-biznesu było związane między innymi z chorobą, z którą przyszło jej się zmagać.
Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie - czytamy w "Vivie".
ZASP niedługo po śmierci aktorki opublikował również szczegóły pochówku Elżbiety Zającówny. Z nekrologu wynikało, że msza święta w jej intencji ma miejsce 6 listopada, a dzień później aktorka zostanie pochowana w Krakowie.
Ostatnie pożegnanie Elżbiety Zającówny w Warszawie
W Warszawie nie mogło więc zabraknąć znajomych i przyjaciół Zającówny z branży. Wśród znanych twarzy można było wypatrzeć m.in. Janusza Józefowicza, Zbigniewa Zamachowskiego czy Małgorzatę Lewińską i Annę Jurksztowicz, która śpiewała kultową piosenkę w "Matki, żony i kochanki". Kościół Środowisk Twórczych w Warszawie zalała fala kwiatów, a słowa księdza zapewne doskonale odzwierciedlały myśli żałobników. Duchowny stwierdził m.in., że aktorka odeszła "dużo, dużo za wcześnie".
Przyszliśmy tu, by pożegnać pięknego, wrażliwego człowieka - wybrzmiało na początku. Jesteśmy tu, żeby wesprzeć bliskich pani Elżbiety, z fascynacją siedzieliśmy przed telewizorem, oglądaliśmy jej role. Pamięć nigdy nie przeminie, ale ona też blaknie - mówił ksiądz.