W czerwcu zeszłego roku Michał Witkowski zaczął wstrzykiwał sobie botoks i bardzo dziwnie zachowywać. Zaczęło się od tego wywiadu, w którym spuchnięty tłumaczył, co się stało z jego twarzą: MICHAŁ WITKOWSKI UTYŁ? "Lobby gejowskie istnieje! WSZĘDZIE SĄ CIOTY!"
Pisarz na ściankach zaczął pokazywać się z robakami na głowie, z czajnikiem, a w końcu z symbolem "SS" na czapce. Od początku było jasne, że to prowokacja i sposób na zebranie materiału na kolejną książkę. On sam długo jednak temu zaprzeczał. Inspiracją była z pewnością słynna niedokończona powieść Answered Prayers Trumana Capote. Witkowski nie miał pod ręką bogaczy i sfrustrowanych żon miliarderów, postanowił więc zakpić z szafiarek i celebrytek.
Widać było jednak, że, podobnie jak jego idolowi, naprawdę spodobało mu się nowe życie, a zabawa w show biznes może stać się początkiem upadku. Teraz, po kompromitacji z nazistowskim symbolem, gdy wydawnictwo wstrzymało premierę jego książki, Witkowski przekonuje nas, że wszystko było prowokacją.
- Musiałem wejść w światło fleszy. To, że z niego nie wyjdę, to jest już inna sprawa. Musiałem wejść będąc starym, grubym, będąc starzejącą się ciotą z zakolami. Siedziałem obok Macadamian Girl, która przyciągała fotografów i zastanawiałem się, czy taki stary, gruby facet, bo jeśli ma napisać o tym książkę, da radę wejść w to - tłumaczy w rozmowie z nami Witkowski.
Leżało w moim interesie, żeby wejść do tego świata. Teraz różnica jest taka, że cała ta postać poszła sobie. Prosiak jest wystawiony na aukcję. Dziwoląga już nie będzie. Będzie nowa gra, ale jaka, to sami się zorientujecie. Dla ludzi to jest też takie "uff". Jednak Witkowski nie zwariował, jest pisarzem. Ze ścianek nigdy nie zniknę. Jestem uzależniony. Ale zawsze mówię, że są pisarze na świecie, którzy stoją na ściankach.
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_
_