Podobnie jak Marcin Najman, broniący Jasnej Góry przed "rozwścieczonymi feministkami", tak i Ivan Komarenko próbuje ostatnimi czasy przypomnieć o swoim istnieniu na fali strachu wymieszanego z ludzką ignorancją. Twórca Czarnych Oczu otwarcie deklaruje się jako przeciwnik postępowej medycyny i szczepień, ochoczo uczęszczając na organizowane w dużych polskich miastach demonstracje antyszczepionkowców.
To byłby eksperyment medyczny na żywym organizmie. Nigdy w życiu nie dam się zaszczepić. Nie można zostać do czegoś takiego zmuszonym. Będziemy walczyć o siebie i naszą wolność - deklaruje Ivan Komarenko w rozmowie z Super Expressem.
W przeciwieństwie do skompromitowanej diwy Edyty Górniak, Komarenko nie odgraża się jednak, że zamierza opuścić kraj w ucieczce przed widmem szczepionki, która jest w stanie uratować miliony ludzkich istnień.
Przyjechałem do Polski z komunistycznego piekła. Nie spodziewałem się, że po latach wolności spotka mnie tu taki reżim, ale mimo wszystko nie zamierzam stąd uciekać. Tak pokochałem Polskę, że zrzekłem się obywatelstwa rosyjskiego - wspomina wzruszony muzykant.
Przypomnijmy: Natchniony Ivan Komarenko nagrywa teledysk w ruinach zamku i wymachuje biało-czerwoną flagą (ZDJĘCIA)
Przy okazji rozmowy z tabloidem Komarenko przytoczył historię pewnej wizyty w sklepie rybnym, podczas której jeden z klientów zwrócił mu uwagę, że powinien nosić na twarzy maseczkę, aby nie narażać otaczających go osób na zarażenie się koronawirusem. Co ciekawe, Ivan twierdzi, że jest skłonny przyznać napotkanemu mężczyźnie odrobinę racji.
Nie jestem zwolennikiem noszenia maseczek, szczególnie w wolnej przestrzeni. W sklepach to jeszcze rozumiem, bo tu jest ciasno i rzeczywiście ludzie mogą się od siebie zarazić, ale noszenie maseczek na ulicy to totalny absurd i nonsens - czytamy na łamach dziennika.
Myślicie, że Edzia pociesza się myślą, że przynajmniej w Ivanie mogła znaleźć oparcie?