Według badań naukowców z Instytutu Epidemiologii i Opieki Zdrowotnej University College London, prawie 40% użytkowników mediów społecznościowych wykazuje objawy zaawansowanej depresji. Ogromna część populacji jest rozczarowana tym, że ich życia nie wyglądają tak samo jak te prezentowane przez influencerów z Instagrama, TikToka i pozostałych platform. Dlatego też dziś szczególnie istotne jest, aby uświadomić młodemu pokoleniu, że karmione jest jedynie iluzją luksusowego i idealnego życia, a ich idole często różnią się od nich jedynie bezczelnością i patologicznym zakłamaniem.
Przypomnijmy: Karolina Pisarek zaciąga się zapachem FOLIOWEJ TOREBKI z sałatą: "Kocham takie świeże jedzenie!"
Tego zadania podjął się kilka miesięcy temu Nick Balton, który wyprodukował dla HBO film dokumentalny pod tytułem Podróbki Sławy - jest on od niedawna dostępny na platformie. Na początku filmu przywołane są surowe dane. Zgodnie z oficjalnymi statystykami, ponad 40 milionów użytkowników na Instagramie ma ponad milion obserwatorów. Kolejny 100 milionów użytkowników zgromadziło widownię rzędu ponad 100 tysięcy obserwatorów. Oznaczałoby to, że łącznie nawet 140 milionów osób na planecie może uchodzić za osoby "sławne". Nie trzeba być mistrzem arytmetyki, aby zorientować się, że jest to zwyczajnie niemożliwe - liczby te muszą być więc sfałszowane.
Chcąc zbadać proces powstawania internetowej "gwiazdy", producenci dokumentu zorganizowali casting, na którym chcieli wyłonić trzy osoby, które otoczą swoją opieką i następnie wypromują je na najbardziej rozchwytywanych influencerów w mieście. Do projektu zgłosiło się aż 4 tysiące ochotników, z czego zdecydowana większość określała się jako osoby parające się modelingiem i aktorstwem. Ostatecznie wybór padł na troje niepozornych mieszkańców Los Angeles - aspirującą aktorkę Dominique, nieco ekscentrycznego Chrisa i sfrustrowanego obowiązkami w pracy Wyliego.
Na początek zafundowano im nowe fryzury - zupełnie jak w pierwszych odcinkach nowego sezonu Top Model. Już w odmienionym wydaniu uczestnicy eksperymentu zostali zaprowadzeni przed słynną różową ścianę sklepu Paula Smitha, która od miesięcy oblegana jest przez łaknących perfekcyjnego selfie turystów. W międzyczasie producenci programu kupili im followersów na specjalnie przeznaczonej do tego stronie - wszystko w sposób jak najbardziej legalny. 7500 nowych followersów - botów - dla Dominique za cenę 119 dolarów. Tyle samo dla Wyliego i Chrisa. Boty zostały wyjaśnione jako algorytm, który udaje prawdziwą osobę w sieci. Dzięki ich pomocy wiele osób może udawać bardziej sławnych, niż są w rzeczywistości. Mało tego, za odpowiednią dopłatą boty mogą zacząć lajkować i komentować nasze wpisy.
Kiedyś boty na Instagramie stanowiły około 7-9% użytkowników. Dziś nawet największe sławy na świecie mają po 50-60% botów obserwujących ich profile. Farmy botów zarabiają małe fortuny. Nawet na niewielkiej produkcji botów zarobić można 3 miliony dolarów miesięcznie. Większe spółki inkasują nawet 10 razy więcej - tłumaczy szef FME Enterprises Osiris Bashir.
Uczestnicy eksperymentu wzięli następnie udział w sfałszowanej sesji zdjęciowej z atrapami wydumanych przysmaków. Fotografie zostały oznaczone przy publikacji w miejscach dostępnych tylko dla finansowych elit, mimo że wykonano je na zabrudzonym podwórku. Co ciekawe, wielu influencerów ma według twórców dokumentu udawać w sieci swoje przygody, np. prywatną sesję z trenerem na siłowni, aby później otrzymać za darmo opiekę profesjonalnego trenera, kontrakty reklamowe itp. Do przygotowania zdjęcia z widokiem z samolotu bohaterom programu wystarczył ekran telewizora i deska toaletowa za kilkadziesiąt złotych...
Na tym przekłamania się jednak nie skończyły. Organizatorzy wynajęli dla Dominique prywatną willę, aby mogła zapozować na jej tle i poudawać przed potencjalnymi reklamodawcami i widzami, że faktycznie żyje na takim poziomie. Chris został natomiast zaproszony do obleganej przez różnej maści gwiazdki na "pokład" atrapy prywatnego odrzutowca. Koszt takiej przyjemności? 50 dolarów za 60 minut pstrykania fotek w wydmuszce luksusowego życia.
Po trzech miesiącach inwestycja w "no-name'ów" zaczęła przynosić efekty. Dominique odbierała pierwsze darmowe produkty od firm chcących się promować na jej profilu (którego widownia, przypomnijmy, składała się w ponad 90% z botów). Chris za to otrzymał propozycję darmowej sesji z trenerem, pod warunkiem, że zrelacjonuje ją na Instagramie. Wiley natomiast przestraszył się tym, co zaczęło dziać się na jego profilu i zmienił jego ustawienia na "prywatny", tym samym rezygnując z dalszej walki o wyimaginowaną sławę.
Z projektu wyłamał się również Chris, któremu od początku nie leżała wizja wykupywania obserwatorów. Chłopak stwierdził, że wolałby mieć 100 prawdziwych fanów, niż 100 tysięcy fejkowych kont.
Na polu bitwy została więc jedynie Dominique. Gdy zbliżała się do 100 tys. obserwatorów, jej adres zaczęły zalewać darmowy produkty od firm, chcących wypromować się na jej profilu. W pewnym momencie dziewczyna nie musiała już ubiegać się o oferty od sponsorów, zamiast tego firmy same ją odnajdywały i obdarowywały. Agenci Dominique odnotowali też, że jej zwiększona "aktywność" na Instagramie zaowocowała większą liczbą castingów, na które była przyjmowana. Zaproszono ją nawet na darmową influencerską wycieczkę VIP do Las Vegas, w ramach której miała promować pewną markę odzieżową. Sama zauważyła jednak, że ubrania, które miała polecać, są koszmarnej jakości, a reszta dziewczyn z wycieczki jest nieprzyjemna i zadziera nosa.
Smutna rzeczywistość pracy influencerki chyba nie zniechęciła jej jednak do końca. Dominique nadal oznacza na swoim profilu współprace z markami i cieszy się grupą ponad 340 tysięcy obserwujących.
Ogólnie rzecz biorąc, Podróbki Sławy to seans obowiązkowy dla każdego, kto choć raz próbował porównywać otaczające go realia do ułudy promowanej w sieci przez influencerów. Szczególnie przyda się on młodzieży szkolnej, na którą fikcja kreowana w social mediach wpływa w sposób najdotkliwszy.
Jak obstawiacie, które polskie "sławy z Insta" mają na swoich profilach największy procent widowni z algorytmu?