Temat tragicznej śmierci, którą w wyniku wypadku samochodowego w 2005 poniósł młodszy brat Otylii Jędrzejczak, niedawno ponownie wypłynął na medialną powierzchnię, a to za sprawą intensywnej promocji najnowszego wydawnictwa poświęconego życiu olimpijskiej mistrzyni zatytułowanego Otylia. Moja historia. Pływaczka pojawiła się już na okładce Vivy w towarzystwie uroczych pociech, wcześniej natomiast światło dzienne ujrzał fragment wspomnianej książki, w którym przeczytać możemy o traumatycznym dla Otylii wywiadzie przeprowadzonym swego czasu przez Jolantę Pieńkowską. Teraz przyszła kolej na podzielenie się ze światem "prywatnym" listem, który Otylia napisała do zmarłego brata.
List jako pierwszy opublikował portal WP Sport. Zachowujemy oryginalną pisownię.
"Nie piszę tego dla Ciebie, lecz dla siebie. Ty znasz każdą moją myśl i wiesz, jak się obwiniam. Zastanawiam się, czy mogłam już wtedy, na stacji, dać Ci prowadzić. Byłam zmęczona, ale to ja zawsze prowadziłam do Płocka, tam się zmienialiśmy. Mogłam nie myśleć o innych, tylko o nas i iść na czołówkę. Ale naprawdę najodpowiedniejsze w tym momencie wydało mi się pole. Nie jestem rewelacyjnym kierowcą, jednak nikt się ze mną nie obawiał jeździć, również Ty. Wiem, że często zwracałam Ci uwagę, ale to dlatego, że jestem starsza, że się o Ciebie bałam. Bałam się, że kiedyś Cię zabraknie. Dziś jestem tutaj i próbuję się trzymać, ale nie wiem, co będzie dalej. Mam wrażenie, że mama mnie się boi, że mnie trochę odtrąca" - czytamy.
Jędrzejczak przystąpiła następnie do nakreślenia podobieństw między sobą a zmarłym bratem. Zdradziła, że gdyby nie wsparcie rodziców, to nie poradziłaby sobie z tragedią.
"Byliśmy podobni, teraz to wyraźnie dostrzegam. Zawsze gdy ktoś zwracał nam na to uwagę, to mówiliśmy: "Nie, e tam". Ale jesteśmy. Jesteśmy jak jedna całość i tą całością już pozostaniemy. Brakuje mi Ciebie. Jak mam sobie wybaczyć? Nie ma takiej możliwości. Wiem jedno: że gdyby nie rodzice, zginęłabym. Postaram się, postaram - powtarzam to cały czas. Co dalej będzie, nie wiem. Czy będę pływać?" - cytuje za olimpijką portal WP Sport.
Otylia wspomniała także, jak jej rodzice przymuszali ją do nauki mimo znacznych sukcesów na kanwie sportowej.
"Mama z tatą kładą nacisk na naukę. To, co cały czas powtarzałam Tobie, teraz sama słyszę non stop. Nie zaprzepaszczę studiów, nie muszą się obawiać. Ale ja też potrzebuję czasu, nie ucieknę teraz w książki, choć chyba właśnie tego by ode mnie oczekiwali. Wiesz, że zależało i zależy mi na nauce. Straciłam rok, raczej nie z lenistwa, Wychowaliśmy się w Kochłowicach i oboje z Szymkiem lubiliśmy tam wracać, zwyczajnie nie miałam innej możliwości. Wiem, że zawsze można walczyć, ale jak postudiuję rok dłużej, to nic się nie stanie. Ciebie cisnęłam, byś się przykładał i zaliczał w terminie. By było Ci łatwiej ode mnie" - wspomina pływaczka.
Olimpijka zakończyła list życzeniem, aby jej brat nadal czuwał nad nią i ich najbliższymi.
"Tamtego dnia skończyło się moje życie. Teraz muszę się nauczyć żyć od nowa. Zastanawiam się czasem, czy chciałbyś, bym dalej pływała, bo czy sama bym chciała - nie wiem. Czasem jestem pewna, że tak, czasem jednak się zastanawiam. To cały mój świat. Całe dotychczasowe życie spędziłam w basenie, zresztą tak samo jak Ty. Chciałabym udowodnić sobie i wszystkim, że potrafię zrobić to też jakby dla Ciebie. Tak jak mi się wydaje, zawsze byłeś ze mnie dumny. Taką mam nadzieję, tak czułam. Cieszyłeś się, jak wygrywałam, i podnosiłeś mnie na duchu, jak było mi ciężko. Byłeś przy mnie i mam nadzieję, że w jakimś sensie będziesz nadal. Wiem, że będziesz nad nami czuwał. Tak to sobie tłumaczę".