Moda na robienie filmów dokumentalnych o gwiazdach wciąż trwa w najlepsze. Po Lady Gadze, Taylor Swift, Jennifer Lopez czy Selenie Gomez przyszła kolej na kolejną skorą do zwierzeń celebrytkę - Pamelę Anderson. W wyprodukowanym przez Netflixa obrazie wielbiciele najsłynniejszej "seksbomby" na świecie dostali wgląd w prywatne życie idolki, która nigdy nie unikała mówienia o trudnych i kontrowersyjnych tematach.
Pamela Anderson otworzyła się w autobiograficznym filmie dokumentalnym
Premiera dokumentu, w którym Pamela chciała po raz pierwszy "przejąć kontrolę nad narracją" i osobiście opowiedzieć o swoich losach, zbiegła się z biografią celebrytki pod tytułem "Love, Pamela". Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami 55-latka pochyliła się nad bolesnymi doświadczeniami z przeszłości, które rzuciły się cieniem na całe jej życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pamela miała trudne dzieciństwo. Celebrytka padła ofiara molestowania z rąk własnej niani
Spory fragment filmu "Pamela. Historia miłosna" Anderson poświęciła na rozgrzebywanie ran spowodowanych przez molestowanie seksualne, którego Kanadyjka miała wielokrotnie doświadczyć, będąc jeszcze małą dziewczynką. Osobą odpowiedzialną za zrujnowanie dzieciństwa gwiazdy była jej własna niania. Kobieta miała dopuszczać się na niej molestowania seksualnego przez kilka lat, o czym Pamela zdecydowała się nie opowiadać rodzicom. Do incydentów dochodziło w jej rodzinnym domu w Kanadzie, dokąd Pamela przeprowadziła się z powrotem z Los Angeles przed kilkoma laty.
Kiedy byłam mała, w moim życiu wydarzyło się coś strasznego – mówiła Anderson, nie kryjąc silnych emocji. Miałam opiekunkę, którą moi rodzice uwielbiali, bo cały czas przynosiła prezenty. Wtedy nie zdawali sobie sprawy, że ona mnie molestowała. Wykorzystywała mnie przez jakieś 3 lub 4 lata.
Anderson wyjawiła, że pewnego dnia w akcie desperacji spróbowała "zabić" swoją oprawczynię, "dźgając ją w serce długopisem z trzciny cukrowej".
Potem powiedziałam jej, że chcę, żeby umarła - wspomina. Zginęła następnego dnia w wypadku samochodowym, więc byłam przekonana, że zabiłam ją siłą swojego magicznego umysłu.
Anderson przyznała, że ta świadomość była dla niej torturą przez długie lata. Zżerające ją od środka wyrzuty sumienia nie pozwalały jej normalnie funkcjonować.
Byłam pewna, że to zrobiłam - że życzyłam jej śmierci i przez to umarła. Żyłam z tym przez całą swoją młodość - przyznała Pamela.
Pamela Anderson doświadczyła gwałtu w wieku zaledwie 12 lat
Niestety to nie był koniec traumatycznych przeżyć w dzieciństwie aktorki. Do kolejnego incydentu z przemocą seksualną w tle doszło w domu jej przyjaciółki, gdy Anderson miała 12 lat. Pozbawionym opieki dziewczynkom towarzyszyło dwóch "kolegów". Gwiazda miała zostać wtedy zgwałcona przez dwa razy od siebie starszego mężczyznę.
Poszliśmy do mieszkania mojej przyjaciółki - wyjawiła w dokumencie Pamela. Ona udała się na górę z facetem, w którym się podkochiwała. Zaczęłam grać w tryktraka z jego przyjacielem na dole, kiedy na nią czekałam. Graliśmy przez chwilę, aż powiedział, że "wyglądam, jakbym potrzebowała masażu". Miał 25 lat, ja 12. Zgwałcił mnie.
Czułam się, jakby to była moja wina - kontynuowała. Moja mama cały czas płakała przez mojego ojca, nie mogłam dokładać jej więcej cierpienia. Nie powiedziałam jej ani nikomu innemu.