Nieco ponad rok temu o Panu Lotto, Ryszardzie Rembiszewskim, zrobiło się głośno. Wyznał na łamach Faktu, że został wykorzystany finansowo przez byłą narzeczoną, Elżbietę, która miała go potem porzucić. Straszył ją nawet sądem. Jego wersji nie potwierdziła ani sama zainteresowana, ani jej znajomi, sugerując, że po prostu mści się za niej za rozstanie.
Teraz Rembiszewski wrócił do tematu w Pytaniu na śniadanie. Żalił się, że wciąż spłaca kredyt po byłej partnerce, której niepotrzebnie zaufał, "zaślepiony miłością".
Miała piękne mieszkanie na Saskiej Kępie, które trzeba było wyremontować, nowa kuchnia, samochód. Są to pewne koszty. Gdybym miał te pieniądze, mógłbym teraz kupić trzypokojowe mieszkanie, żyć spokojnie. Miała mi to zwrócić, ale potem się okazało, że nie. Po Elżbiecie został mi kredyt jako wspomnienie. Wziąłem go, by wyremontować jej mieszkanie. Teraz jak ją spotykam, to ma niewidoczną ścianę, patrzy na mnie i mnie nie widzi."