Kilka dni temu właścicielka sklepu z balijskimi dodatkami do domu wrzuciła do sieci filmik, w którym opowiada, jak "oszukała ją" jedna z "topowych influencerek", która nie wywiązała się ze współpracy barterowej. Internauci szybko połączyli kropki i doszli do wniosku, że chodzi o Julię Wieniawę. Celebrytka zablokowała komentarze na swoim profilu i przedstawiła na InstaStories swoją wersję wydarzeń. Stwierdziła, że dostała od firmy niekompletne zamówienie i nie miała jeszcze czasu, by je pokazać w swoich mediach społecznościowych. Dodała też, że firma sama zabiegała o współpracę. Z żalem dodała, że nie będzie nawet wypowiadać nazwy marki, która ją oczernia, bo nie chce robić jej promocji.
Zobacz też: Julia Wieniawa odpiera zarzuty youtuberki: "Dla mnie to kuriozalne. NIE JESTEM ZŁODZIEJKĄ!"
Na komentarz Wieniawy odpowiedziała właśnie YouTuberka i właścicielka firmy, Pantinka. Zaznaczyła, że sporne hak i lina do instalacji huśtawki nie wchodziły w skład zestawu, co jest normą przy tego typu zamówieniach. Podkreśliła też, że o nic nie "prosiła", tylko napisała z propozycją współpracy barterowej. Szczegółowo przedstawiła też, jak wyglądała "komunikacja" z gwiazdą.
W internecie ta influencerka powiedziała, że mogłyśmy chwilę zaczekać. Tylko, że moim zdaniem pół roku to już nie jest chwila. (...) Nie dostawałyśmy odpowiedzi na pytania, w momencie, kiedy chciałyśmy wyjaśnić sprawę, gdybyśmy dowiedziały się, że tutaj jest opóźnienie, że na wiosnę będzie lepiej to pokazać, nie byłoby w ogóle całej sprawy.
Influencerka powiedziała, że jak tylko zobaczyła film, to zareagowała i przeprosiła. I rzeczywiście dostałyśmy przeprosiny w wiadomości prywatnej. Jednak ja mam takie wrażenie, że gdyby nie fakt, że mam kanał na YouTube i gdyby nie fakt, że ten temat podchwyciły media, to ta sprawa nigdy nie zostałaby wyjaśniona, bo wielokrotnie próbowałyśmy się skontaktować z tą osobą, wielokrotnie próbowałyśmy rozwiązać tę sytuację. Reakcja była dopiero po filmie, którego w ogóle miało nie być.
Pantinka dodała też, że "WieniawaGate" nie jest odosobnionym przypadkiem w branży...
Niestety z takimi problemami mierzy się bardzo dużo firm. Ja, tak jak wspominałam, dostałam bardzo dużo wiadomości prywatnych od różnych firm, które przyznały, że je również spotkała taka sytuacja ze strony dużych infleuncerów.
Pod koniec filmiku YouTuberka zasugerowała, że Julia Wieniawa straszyła ją prawnikiem.
Dodam wam jeszcze, że w wiadomościach prywatnych tuż po przeprosinach dostałyśmy jeszcze prośbę o to, żeby jakoś załagodzić tę sprawę. Być może nawet powiedzieć, że ta sytuacja nie dotyczyła wcale tej influencerki. Otrzymałyśmy kolejną wiadomość, która brzmiała: "Nie chcę angażować w to prawnika". Czy w taki sposób chcemy łagodzić tę sytuację? (...) Jeżeli tej osobie nie podobały się produkty, to czekamy na zwrot.
Myślicie, że Julka znowu odpowie?