W środę media obiegły niepokojące doniesienia na temat księcia Harry'ego i Meghan Markle. CNN poinformowało, że po opuszczeniu eventu w Nowym Jorku małżonkowie uczestniczyli w "niemal katastrofalnym pościgu". Jak przekazał rzecznik Sussexów, za samochodem, którym para podróżowała wraz z matką Meghan, przez ponad dwie godziny miała podążać grupa "bardzo agresywnych paparazzi". Pościg doprowadził ponoć do wielu niebezpiecznych kolizji z innymi kierowcami, pieszymi, a nawet dwoma funkcjonariuszami nowojorskiej policji.
Zobacz: Meghan Markle i książę Harry o włos od tragedii! Brali udział w niebezpiecznym pościgu paparazzi
Książę Harry i Meghan Markle minęli się z prawdą w sprawie pościgu? Paparazzi zabrali głos
Choć opis rzekomo szaleńczego pościgu za Harrym i Meghan przedstawiał całą sytuację jako naprawdę niebezpieczną, niewykluczone, że rzecznika pary mogła delikatnie ponieść fantazja. Nowojorska policja w oficjalnym oświadczeniu potwierdziła co prawda, że paparazzi znacząco utrudnili Sussexom podróż, zapewniono jednak, iż w związku z incydentem nie zgłoszono żadnych szkód i nie dokonano aresztowań. Media obiegła też wypowiedź taksówkarza, z którego usług Harry i Meghan skorzystali, by zmylić paparazzi. W ocenie mężczyzny całą sytuację trudno było nazwać pościgiem. Burmistrz Nowego Jorku, komentując zdarzenie, nie mógł z kolei uwierzyć, by na zatłoczonych ulicach miasta jakakolwiek pogoń mogła trwać dłużej niż 10 minut.
Teraz głos na temat rzeczonego pościgu postanowili zabrać obwiniani o narażenie Harry'ego i Meghan paparazzi. W środę agencja Backgrid USA przekazała serwisowi Page Six oficjalne oświadczenie, w którym odniosła się do ostatnich doniesień. Przedstawiciele firmy zapewnili, że Harry'emu i Meghan nie groziło niebezpieczeństwo. Zdementowali także słowa opisujące śledzących parę paparazzi jako "agresywnych", twierdząc, że fotoreporterzy nie mieli zamiaru wyrządzić małżonkom krzywdy, a ich jedynym "narzędziem" były aparaty fotograficzne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według obecnych fotografów podczas tego incydentu nie doszło do żadnych kolizji ani wypadków. Fotografowie poinformowali, że w żadnym momencie parze nie groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo - przekazała Page Six amerykańska agencja.
Agencja paparazzi odpiera zarzuty o pościg za Harrym i Meghan. Zapowiedzieli śledztwo
Przedstawiciele agencji Backgrid poinformowali, że wtorkowego wieczora za księciem Harrym i Meghan Markle podążało czworo fotoreporterów, trzech z nich podróżowało samochodami, a jeden poruszał się rowerem. W przekazanym oświadczeniu zaznaczono, iż osoby te wykonywały jedynie swoją pracę, gdyż mają "zawodowy obowiązek" zajmowania się godnymi uwagi wydarzeniami oraz osobami publicznymi, w tym Harrym i Meghan.
Amerykańska agencja fotograficzna zapewniła Page Six, że ceni sobie "transparentność oraz etykę" w dziennikarstwie, a co za tym idzie, "sprawiedliwe i rzeczowe" odpowiedzi na roszczenia. Przedstawiciele Backgrid zaznaczyli, że potępiają jakiekolwiek formy nękania i zamierzają dokładnie przyjrzeć się sprawie rzekomego pościgu za Harrym i Meghan.
Nie tolerujemy żadnych form nękania ani nielegalnej aktywności. Traktujemy zarzuty księcia Harry'ego poważnie i przeprowadzimy dokładne śledztwo w tej sprawie - przekazała agencja.
Myślicie, że rzecznik Harry'ego i Meghan faktycznie mógł nieco przesadzić?
Zobacz również: Taksówkarz Meghan Markle i księcia Harry'ego PODWAŻA ich fantazje o "szaleńczym pościgu": "Nie było mowy o niebezpieczeństwie"