9 września media obiegła smutna wiadomość. W wieku 62 lat zmarł Robert Smoktunowicz, znany adwokat oraz senator V i VI kadencji. O Smoktunowiczu było swego czasu głośno także za sprawą jego medialnych związków - prywatnie związany był bowiem z Hanną Lis, a następnie z modelką Zofią Ragankiewicz.
Niedługo po tym, jak informacja dotarła do mediów, Zofia Ragankiewicz zdecydowała się odnieść do śmierci byłego męża. Opublikowała zwięzły post, w którym padły dosadne słowa na temat ich trudnej relacji małżeńskiej oraz owoców tej miłości, syna Adama i córki Aleksandry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatnią partnerką Smoktunowicza była Marzena Gajewska, z którą tworzył szczęśliwą relację aż do końca swoich dni. To właśnie ona przekazała bolesną wiadomość o jego śmierci i zaczęła udostępniać w internecie prywatne nagrania i zdjęcia w towarzystwie senatora. Na jednym z nich widzimy wyraźnie rozweselonego polityka tańczącego w zaciszu ich domu. Filmikowi towarzyszył wspominkowy wpis.
To był cholernie fajny facet - napisała. A w tym roku nie było dnia bez śmiechu. Nawet gdy trudno i boli, dawał się rozśmieszać, a i on wywoływał u mnie spazmy śmiechu, co go pod Burakowem było słychać. Szanowni, król dyskotek "warszafki" ubiegłego wieku. A i później!
Nagranie wzbudziło poruszenie w sieci i sprowokowało lawinę komentarzy, w których internauci składali wyrazy współczucia. Nie zabrakło jednak krytycznego głosu, który należał do córki zmarłego senatora, Aleksandry Smoktunowicz. 20-latka nie kryła swojego niezadowolenia, związanego z publikowaniem przez Marzenę Gajewską tego rodzaju treści.
Jest mi bardzo przykro, że muszę pisać ten post w momencie, w którym niedawno umarł mój ojciec, a ja wciąż się po tym próbuję otrząsnąć - napisała. Proszę Panią Marzenę Gajewską i kogokolwiek innego, kto będzie miał taki pomysł, żeby nie upubliczniać w internecie prywatnych nagrań z życia mojego ojca, Roberta Smoktunowicza. Nie chce tego nasza rodzina, ja, mój brat. Ojciec sam by tego nie chciał.
Póki co partnerka zmarłego polityka nie odniosła się do prośby. Nie usunęła też z Facebooka rzeczonych nagrań.