Niedawno w "Super Expressie" ukazał się wywiad z Anną Walter na temat jej związku i rozstania z Tomaszem Komendą. Kobieta oskarżyła byłego partnera o pozostawienie jej z chorym dzieckiem bez grosza przy duży. Musiała udać się do sądu, by uzyskać na syna alimenty.
Oświadczenie Anny Walter
Teraz Anna Walter przesłała do mediów, w tym do redakcji Pudelka, oświadczenie. Kobieta pisze, że przerwała milczenie, bo bolą ją komentarze osób postronnych, jakoby żyła w luksusie - w domniemaniu za pieniądze wygrane przez Komendę w sądzie.
Szanowni Państwo, w odniesieniu do wiadomości medialnych o tym, że mój były partner Tomasz Komenda, nie zgadza się na zasądzone przez sąd alimenty, chcę publicznie oświadczyć, iż uważam to za zachowanie karygodne, zwłaszcza że dysponuję faktami, w oparciu o które sąd wydał przecież swój wyrok. Wyrok w sprawie, która trwała prawie rok i na której Tomek praktycznie się nie stawiał. Tomka nie było nawet na ogłoszeniu wyroku i między innymi właśnie przez jego obojętność i brak chęci do nawiązania porozumienia, sąd postanowił to od czego on chce się teraz odwoływać.
Do tej pory nie chciałam pewnych kwestii poruszać publicznie, ale do zmiany zdania zmusiły mnie komentarze osób trzecich o tym, że pławię się w luksusie, oraz zdanie Tomka, że się nie zgadza z wysokością alimentów.
Anna Walter o problemach zdrowotnych syna
Walter przypomina też o swojej trudnej sytuacji materialnej, pisząc, że to Komenda "wyszedł z domu, zostawiając ją z trójką dzieci". Jako ich opiekunka nie mogła nawet podjąć pracy:
Kiedy to prawie dwa lata temu Tomasz, nie ja, wyszedł z domu, zostawiając mnie samą z 3 dzieci. Gdy jego syn zachorował, a zdarza się to do dziś niestety nadal dość często, Tomasz nawet nie pojawił się w szpitalu, by go odwiedzić. Byłam z tym sama jak palec, tylko matka to zrozumie, kiedy siedzisz z dzieckiem w szpitalu, a tatuś wysila się raptem na smsa.
Ze względu na małe dziecko, którym należy się opiekować, brak wsparcia w postaci dodatkowych rąk do pomocy, nie mogłam i nie mogę do dziś podjąć pracy nawet na pół etatu.
Anna Walter o braku środków do życia po rozstaniu z Komendą
W dalszej części oświadczenia jest coraz bardziej dramatycznie. Była partnerka Komendy pisze wprost: on "wydawał pieniądze na narkotyki", a jego syn "mieszkał w mieszkaniu obrośniętym grzybem". Jeśli wierzyć Walter, tylko osoby trzecie pomogły jej w kryzysowej sytuacji - na Komendę liczyć nie mogła.
Nie miałam na żłobek, opłaty czy mieszkanie. Kiedy Tomek wydawał pieniądze na kupno apartamentów, które stoją puste lub zamieszkują tam członkowie rodziny, na narkotyki i alkohol, kiedy rozdawał pieniądze na lewo i prawo wszystkim swoim kolegom, jego syn mieszkał w zadłużonym mieszkaniu obrośniętym grzybem. Bo Tomek zostawił mnie ze wszystkimi problemami. Po prostu przestałam mu być potrzebna.
Tylko dzięki mamie, przyjaciołom i fundacji braci Collins nie skończyliśmy na ulicy. Fundacja opłaciła nam na kilka mcy mieszkanie, zorganizowała żłobek dla syna i dała samochód, którym mogłam go do niego dowozić. Filip od swojego ojca otrzymywał uwagę jedynie od święta, obcy ludzie byli ważniejsi, a Tomek sobie hulał.
Anna Walter o przemocy w związku
Mało tego, Anna Walter opisała w oświadczeniu, jakoby Komenda był osobą przemocową... W ich mieszkaniu zdarzały się interwencje policji.
Chcę dodatkowo podkreślić, że gdy jeszcze mieszkaliśmy z Tomkiem, do naszego mieszkania wzywana była policja, ponieważ Tomasz był agresywny, a świadkami tej przemocy wielokrotnie były dzieci, sasiedzi wszystko słyszeli. Ludzie piszą, że ja z nim dla pieniędzy się związałam. To nie prawda. Ja po przejściach i on też, chciałam zbudować dom i myślałam że on też, tak mi się zdawało...
Tomek ma ograniczone prawa rodzicielskie, złożyłam zawiadomienie na policję, bo groził uprowadzeniem dziecka, które jednak w późniejszym czasie wycofałam ze względu na poważną chorobę Tomka – w sądzie przedstawił, że ma nowotwór z przerzutami i brak szans. Nie chciałam mu niszczyć ostatnich dni życia, prosiłam go i błagałam tysiąc razy, żebyśmy się polubownie dogadali, ale on miał zlewkę i traktuje ludzi z góry.
Tomek nie ma nawet teraz kontaktu z własną mamą, pomimo że ona wiele razy starała się z nim rozmawiać. Zmienił się totalnie.
Anna Walter o walce o alimenty
Na koniec, jakby tego było mało, była partnerka Tomasza Komendy porównała go do... Antka Królikowskiego, bo jej zdaniem, tak jak i oni mija się z zapłatą alimentów.
Tomasz Komenda nie różni się niczym od Królikowskiego i innych alimenciarzy, a teraz chce odwoływać się od 4500 zł alimentów. Milioner, który wydaje 2 razy tyle na używki, alko i przypadkowe koleżanki... Kto mieszka we Wrocławiu, ten wie. Rozumiem, że był skrzywdzony. Ja sobie nie mam nic do zarzucenia, obiecałam mu dom i ciepło i to dostał, to on chciał dziecko, również mu je dałam, tysiące godzin rozmów i ciężkich obciążających psychicznie tematów i walka z jego demonami przeszłości, nikt tego nie zrozumie, 2 lata ciężkiej pracy, żeby wyprowadzić człowieka z traumy, bywało też dobrze... dopóki nie dostał pieniędzy, teraz od roku kolejna walka o 4.5 tys zł, które dopiero teraz są zasądzone, a on już zapowiada dalsza walkę, na którą ja już nie mam siły.
I to ja, nie Tomek, złożyłam pozew o uregulowanie kontaktów ojca z synem. Nie odwrotnie.
Tomek, proszę Cię, opamiętaj się, bo ja nie chce upubliczniać więcej rzeczy, jest wyrok, jest spokój, opamiętaj się dla swojego syna.
P.S. do osób hejtujących – nie mierzcie innych swoją miarą.
ZOBACZ TEŻ: Tomasz Komenda NIE WIDUJE SIĘ z własną matką?! Anna Walter ujawnia: "Zerwał kontakt ze wszystkimi"