"House of Gucci" to zdecydowanie jedna z najbardziej wyczekiwanych pozycji filmowych tego roku. W ciągu ostatnich miesięcy media za każdym razem żywo reagowały na zdjęcia z planu nowego dzieła Ridleya Scotta, zaś ostatnio głośno było o premierach filmowych. Na tej warszawskiej pojawiła się zarówno rzesza fanów kinematografii oraz osób związanych z modą, jak i zwykłych miłośników ścianek.
Film od początku budził duże emocje nie tylko za sprawą interesującej obsady, ale i w związku z żywym reakcjami członków rodziny Gucci, którzy otwarcie nie zgadzają się z tym, jak Scott ukazał ich bliskich.
Zobacz też: Umorusana Lady Gaga planuje ZABÓJSTWO MĘŻA w nowym zwiastunie "House of Gucci"! Będzie hit?
Sceptycznie nastawiona jest także Patrizia Gucci. Wnuczka Aldo Gucciego na początku rozmowy przeprowadzonej na łamach "Wprost" zaznacza, że wypowiada się w imieniu wszystkich żyjących członków rodu. Kobieta już na wstępie nie zamierza ukrywać, że jest rozczarowana tym, jak w "House of Gucci" przedstawiono jej krewnych. Choć, jak przyznaje, jeszcze nie widziała filmu, z relacji członków rodziny, którzy seans mają za sobą, wie co nieco na temat tego, co można w nim ujrzeć.
Ja jeszcze nie widziałam filmu, ponieważ we Włoszech jego premiera zaplanowana jest na 16 grudnia. Obejrzeli go jednak moi kuzyni Guccio i Patrizia. Byli całkowicie zszokowani, ponieważ to po prostu totalna szmira - twierdzi, ewidentnie nie zamierzając owijać w bawełnę i dodaje:
Nasze główne zastrzeżenia dotyczą tego, jak zostali przedstawieni w filmie niektórzy członkowie rodziny. To nie jest prawda, tylko całkowity wymysł. Bardzo martwi nas ten kłamliwy wizerunek naszej rodziny - ubolewa. Kolejnym niepokojącym aspektem jest to, że przedstawiają Patrizię Reggiani w sposób, który usprawiedliwia jej czyn - chcą sprawić wrażenie, że była pod presją mężczyzn, takiego wszechogarniającego męskiego świata w rodzinie Gucci. To jest totalną bzdurą. Było wiele kobiet, również młodych, które zajmowały w firmie wysokie stanowiska, także w Stanach Zjednoczonych - tłumaczy oburzona potomkini Gucciego.
Patrizię nie zadowalają tłumaczenia, że obraz opiera się na książce Sarah Forden z 2001 roku.
Nie była konsultowana ani autoryzowana z nikim z rodziny Guccich. Więc zarówno książka, jak i film są pełne bzdur - grzmi w rozmowie z tygodnikiem.
Kobieta żali się, że nikt z produkcji nie próbował zasięgnąć opinii na temat Guccich ani od niej, ani od nikogo z jej rodziny.
Żadna z firm produkcyjnych nie zwróciła się do nas z żadnym pytaniem dotyczącym realiów. Nie skontaktowali się z nami ani razu. To jest haniebne zachowanie. (...) Nie wiem, dlaczego tak się wydarzyło, jestem w szoku. Myślałam, że reżyser, jakim jest Ridley Scott - przecież to wielki twórca, który ma na swoim koncie wiele dobrych filmów... Dlaczego w taki sposób? Dlaczego bez naszego pozwolenia i konsultacji z nami? Odebrali nam naszą tożsamość i ją zmienili. Przedstawili nas w całkowicie odbiegający od prawdy sposób - ubolewa Patrizia, dodając, że na przykład ubiór jej ojca, Paolo zupełnie nie zgadza się z tym, co pokazano w "House of Gucci":
W filmie pokazany jest w dresowej kurtce ortalionowej, takiej, którą zakłada się może na siłownię. Przysięgam - nigdy, przenigdy, nie widziałam mojego ojca w ubraniu sportowym. To, jak go przedstawiono, jest kompletną bujdą. Niektóre sceny są obrzydliwe.
Kuzynka Maurizio odpowiedziała także na pytanie, czy wraz z bliskimi zamierzają pozwać reżysera filmu:
Jeszcze nie wiemy, zobaczymy. Może tak, może nie, chociaż prawdopodobnie tak.
Myślicie, że Ridley Scott jest przygotowany na nieprzyjemności związane z dochodzeniem przez rodzinę Gucci sprawiedliwości?
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!