Paulina Krupińska w 2012 roku zdobyła tytuł Miss Polonia, a dwa lata później poznała Sebastiana Karpiela-Bułeckę, z którym założyła rodzinę, "jakiej nigdy nie miał".
Przez jakiś czas modelka spełniała się głównie w roli żony i mamy, jednak marzyła też o karierze. Na szczęście TVN dostrzegł jej "potencjał" i zaangażował ją do prowadzenia śniadaniówki oraz programu o urodzie.
W "Klinice urody" Krupińska zachęca widzów m.in. do "naturalnej pielęgnacji", gdyż - jak twierdzi - "nie jest zwolenniczką medycyny estetycznej".
(...) Jestem przeciwna takim wypełniaczom, które robią nam nienaturalne, wręcz karykaturalne twarze. Botoksowi, jakimś kwasom w ustach, bo po prostu te wszystkie panie przypominają zupełnie kogoś innego i wszystkie wyglądają tak samo. (...) to tylko takie widzimisię, ktoś chce mieć po prostu jeszcze większe usta lub mniej zmarszczek - mówi w rozmowie z Newseria Lifestyle.
Paulina przekonuje, że jej wygląd to efekt dobrych genów oraz tego, że mama od małego uczyła ją, jak naturalnie dbać o urodę.
Pamiętam, jak robiłyśmy z mamą sobie takie płukanki z rumianku na włosy. Robiłyśmy sobie też maseczki z jajka. (...) Niektóre z tych rzeczy śmierdziały, ale były bardzo skuteczne - zapewnia.
Celebrytka twierdzi, że do dziś sama przygotowuje kosmetyki, m.in. z owoców i śmietany.
Robię takie maseczki, które po prostu zjadam z siebie. Bo na przykład, jak nakładam na twarz śmietanę z poziomkami i miodem, to to tak smakuje i pachnie, że za kamerą sobie to po prostu zlizuję.
Na dowód, że "nie majstrowała przy twarzy", Krupińska pokazała jak na Instastories, jak... marszczy czoło.
Imponujące?
Pudelek ma swoją grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!