W ostatnich tygodniach w sieci pojawiło się wiele szokujących wystąpień aktorów, którzy doświadczyli przemocy w szkołach teatralnych. Jako pierwsza głos zabrała absolwentka łódzkiej "filmówki", Anna Paliga. Zdradziła ona, że w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej normą było to, że wykładowcy znęcali się nad studentami psychicznie i fizycznie.
Zobacz też: Aktorka oskarża łódzką "filmówkę" o PRZEMOC! "Rektor nazywał mnie PIE*DOLONĄ SZMATĄ I KU*WĄ"
Szokujące doniesienia skomentowało wiele osób publicznych, a niedawno swoje zdanie na temat afery wyraziła sama Krystyna Janda. Niestety legendarna aktorka wolała bronić reputacji tzw. "środowiska", niż pochylić cię nad ofiarami przemocy. Wytknęła jej to Paulina Młynarska.
Po kilku dniach dawania w swoich mediach społecznościowych forum do podważania wiarygodności młodych osób, które odważnie wystąpiły przeciwko przemocy w szkołach teatralnych, pani Krystyna Janda nareszcie zajęła osobiste stanowisko wobec tego zjawiska i udzieliła wywiadu dla Onet - pisze Młynarska.
Przesłanie? Pani Krystyna Janda niczego takiego nie doświadczyła, a poza tym martwi ją, że: "Obraz całego środowiska zostaje zabrudzony, zakłamany. Te oskarżenia rzutują na całe środowisko, które jest naprawdę wspaniałe. Jest w nim wielu ludzi po prostu nadzwyczajnych - zawodowo, intelektualnie, moralnie, etycznie. Jeśli przeczyta pan teraz komentarze, najczęściej prostackie, to nagle całe środowisko jest potępione w czambuł. Z tym się nie zgadzam" - cytuje ikonę polskiego kina dziennikarka.
Młynarska nie kryje rozczarowania taką postawą Jandy.
Nic o osobach, które od kilku dni dzielą się w sieci szokującymi opisami doznanych traum, zresztą na każdym kroku podkreślając, że trafiali także na wspaniałych pedagogów i kochają swój zawód. Ani słowa empatii, jakiegoś elementarnego współczucia wobec opisywanych przez nie doświadczeń. Żadnego zatroskania o to, że coś tu chyba poszło bardzo nie tak, skoro ludzie piszą o załamaniach psychicznych, myślach samobójczych, zniszczeniu poczucia własnej wartości, depresji, atakach paniki i leczeniu psychiatrycznym. Liczą się osobiste doświadczenia Pani Krystyny Jandy oraz dobro "wspaniałego środowiska". Dla mnie ogromne rozczarowanie - pisze Młynarska na Facebooku.
Ma rację?