Paulina Młynarska jakiś czas temu wyprowadziła się z kraju i osiadła na stałe w Grecji, gdzie skupiła się na pisaniu książek i organizowaniu warsztatów związanych z jogą. Choć wycofała się z rodzimych mediów, to jest dość aktywna na Instagramie, gdzie dzieli się tym, jak dziś wygląda jej codzienność.
Zobacz też: Paulina Młynarska WZIĘŁA ŚLUB na Krecie! Po raz pierwszy pokazała swojego partnera (FOTO)
Paulina Młynarska przeszła badania. Zaapelowała do internautów
W życiu Pauliny, podobnie jak w przypadku każdego z nas, bywały jednak lepsze i gorsze momenty. W 2021 roku Młynarska przekazała, że profilaktycznie poddała się podwójnej mastektomii, co pozwoliło jej cieszyć się dobrym zdrowiem. Dziennikarka wielokrotnie apelowała do instagramowej publiki, aby nie lekceważyli badań profilaktycznych, bo to dzięki nim można wcześnie wykryć potencjalne problemy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz na profilu Pauliny pojawił się nowy wpis, w którym znów skupiła się na kwestii zdrowia. Jak pisze, przy okazji niedawnego badania wykryto u niej "ewentualne zagrożenie" i dzięki temu mogła zareagować ze wsparciem lekarzy.
Kochana społeczności! Jak wiecie, już się tak mocno nie angażuję w różne sprawy społeczne. Najważniejszy jest dla mnie teraz mój dom, związek, najbliższe osoby i zwierzęta, pisanie i dzielenie się tym, co wiem o jodze. Ale dziś zrobię malutki wyjątek i po prostu przypomnę delikatnie, żebyście robili regularnie badania. Te, o których wiemy, że muszą być robione co ileś tam czasu. Kilka lat temu zgłosiłam się na przepisową mammografię i to mnie (z dużym prawdopodobieństwem) uratowało przed ogromnym kłopotem. Teraz nie olałam innego badania i to samo. Interwencja na czas. Trochę strachu i nieprzyjemności, ale mamy oko na ew. zagrożenie i wyprzedzamy je o krok - czytamy.
Młynarska kolejny raz zaapelowała do obserwujących, aby nie bagatelizowali regularnych badań.
Tak że weź, umów się na badania. Nie bój się bać - pisze. Ja się zawsze boję strasznie. Ryczę, roję sobie najgorsze scenariusze, a potem siadam na macie do jogi i mówię sobie: "To jest moja tratwa i ja się na niej uratuję!". I jakoś "na kulawej naszej barce" dotelepuję się na badania i potem jest ok. Bardzo wspiera mnie mój mąż. Ale kiedy byłam sama, a byłam przez wiele lat, też dawałam radę. I ty też dasz.