Film 365 dni na podstawie książki Blanki Lipińskiej wzbudzał emocje jeszcze zanim na dobre rozpoczęła się jego produkcja. Najwięcej domysłów wzbudzali odtwórcy głównych ról. Ostatecznie okazało się, że w postać Laury wcieli się Anna Maria Sieklucka, a Massima zagra Włoch, Michele Monroe.
Zobacz: Elokwentny Michele Morrone zachwala pobyt w Warszawie: "Interesuję się niezwykłymi dziejami Polski"
W związku z premierą filmu, który trafi do kin już 7 lutego, Sieklucka udzieliła wywiadu "Vivie". Jednak pytania, jakie zadał aktorce przedstawiciel redakcji Roman Praszyński miały niewiele wspólnego z jej rolą. 27-latka została zapytana m.in. o to, czy przyszła na casting w koronkowej bieliźnie, czy lubi seks oraz czy... zakochała się w partnerze z planu.
Magazyn najwidoczniej nie widział nic złego w takim tonie przepytywania przez Praszyńskiego jego rozmówczyni, ponieważ opublikował wywiad. Czytelnicy mieli już inne zdanie na ten temat, czemu naprawdę trudno się dziwić.
Do grona osób potępiających zachowanie dziennikarzy, oprócz m.in. pisarza Jakuba Żulczyka, dołączyła Paulina Młynarska, która na swoim profilu na Facebooku podzieliła się swoim osobistym doświadczeniem.
Skandaliczny wywiad Romana Praszyńskiego dla "Vivy" z Anną Marią Sieklucką przypomniał mi moje własne z nim spotkanie sprzed trzech lat. Odmówiłam wtedy zgody na publikację. Za to napisałam felieton - zaczęła.
Młynarska wyraziła też zdziwienie, że mimo tak skandalizujących pytań redakcja podjęła decyzję o publikacji wywiadu.
Za to napisałam felieton. Pozwolę go sobie przypomnieć ze specjalną dedykacją dla redaktorek kobiecych gazet. To wy puszczacie te teksty. Nie opowiadajcie więc nad sojowym latte o swoim feminizmie i siostrzeństwie - czytamy.
Myślicie, że Paulina padła ofiarą pytań w podobnym tonie?