Odkąd w marcu wybuchła pandemia koronawirusa, nasze życie diametralnie się zmieniło. Musieliśmy przystosować się do nowej rzeczywistości, w której za wyjście z domu bez maseczki grozi mandat, a możliwość pójścia na koncert, do restauracji czy kina stała się luksusem.
Większość z nas mimo wszystko jakoś radzi sobie z obecną sytuacją, ale jest grupa ludzi, którzy całkowicie wypierają fakty. Mowa o tzw. koronasceptykach, którzy twierdzą, że wirusa nie ma lub jest on zaplanowanym działaniem światowych koncernów i organizacji.
Takie niebezpieczne i siejące zamęt tezy chętnie szerzą niestety również celebryci.
Zobacz: Koronasceptyczna Edyta Górniak KWESTIONUJE pandemię i grzmi: "Zadeklaruj się, KOMU SIĘ KŁANIASZ"
Ze zjawiskiem koronasceptycyzmu w swoim najnowszym poście próbuje walczyć Paulina Młynarska. Dziennikarka opisuje sytuację, w jakiej znalazł się jej były partner - lekarz.
Mowa moja będzie krótka: wszystkim osobom, które zaprzeczają istnieniu pandemii, które sobie luźną rączką wypisują o tym jak to tylko nas straszą nie wiadomo po co, przekazuję info od profesora Pawła Naumana, taty mojej córki, kiedyś, w erze prekambru bądź kredy - mojego faceta. Paweł kieruje oddziałem covidowym w Siedlcach.
Jest neurochirurgiem, a jego oddział zajmował się do niedawna tą właśnie specjalnością. Jednak teraz Paweł, zamiast operować swoich pacjentów, chwilowo zabawia się w ten sposób, że nie wychodzi ze szpitala dzień i noc, ratując chorych na chorobę, która "nie istnieje". Wiecie, reanimuje statystów. I tak się zaje*iście wkręcił, że nawet się cieszy, kiedy mu czasem ktoś nie zejdzie na dyżurze! Ale to zdarza się nad wyraz rzadko.
Paweł niedawno zwrócił się za pośrednictwem mediów społecznościowych o to, by zgłaszali się do niego ludzie chętni do pomocy wolontaryjnej, bo jest bardzo ciężko. Zaczyna brakować rąk do pracy. Każdego dnia, odkąd to się zaczęło, myślę o Pawle, który zasuwa spocony w tym kosmicznym kombinezonie, w tych goglach, od łóżka do łóżka, prawie nie odpoczywając. Każdego dnia widzę lęk w oczach córki, kiedy opowiada, że rozmawiała z tatą. Nieustannie mam przed oczami te wszystkie osoby, które czekają godzinami w karetkach na miejsce w szpitalu i ich bliskich. Te lekarki, lekarzy, pielęgniarki i cały personel ryzykujący życiem, by ratować chorych.
Jaką trzeba mieć w sobie piep*zoną butę, by z pozycji kanapy rzucać tym ludziom w twarz spiskowe brednie z YouTube'a? - pyta Młynarska.
W komentarzach internauci przyznają jej rację.
"Rozmawiałam w piątek z osobą pracującą na SORze w jednym ze szpitali w Warszawie i po rozmowie najzwyczajniej w świecie rozpłakałam się z bezsilności", "Dopóki kogoś z rodziny lub z najbliższego otoczenia choroba nie spotka, nikt nie chce wierzyć, a potem nawrócenie", "Uważam, że wszystkich co uważają, że wirusa nie ma, należy wysłać na wolontariat do szpital" - piszą.
Myślicie, że wpis Pauliny otworzy niektórym oczy?
Zobacz też: Viola Kołakowska namawia do NIEPRZESTRZEGANIA obostrzeń: "Możecie się wyluzować i ZDJĄĆ MASECZKI!"