Paulina Smaszcz jest doskonale znana czytelnikom portali plotkarskich, a wszystko zaczęło się od jej zdumiewających wypowiedzi na temat Macieja Kurzajewskiego i jego relacji z Katarzyną Cichopek. "Kobieta petarda" od początku zapewniała, że zwyczajnie "walczy o prawdę", a tym, którzy ośmielą się ją zaatakować, odpłaci pięknym za nadobne. Niektórych jej tłumaczenia przekonały, innych raczej niekoniecznie.
Paulina Smaszcz dostaje obrzydliwe wiadomości od internautów. Tak reaguje
Jak to zwykle bywa, gdy ktoś znajduje się na świeczniku i to w efekcie głośnego, medialnego sporu, reakcje internautów bywają nieprzewidywalne. W programie "Moon Talk" Paulina opowiedziała o wiadomościach, które dostaje od części komentujących na Instagramie. Niestety, nie zawsze są to głosy jej życzliwe, a w niektórych przypadkach wręcz hejterskie. Ją samą natomiast najbardziej szokuje to, kto do niej wypisuje.
Tam, gdzie są wulgarne słowa i, gdzie ewidentnie się we mnie uderza, to ja po prostu przeważnie te osoby blokuję - stwierdza wprost. Albo wyobraź sobie, że ktoś mnie nazywa dz**ką, zd**rą, k**wą, itd. Wchodzisz na ten profil, a tam mama z dzieckiem, mama z gromadką dzieci, albo starsza pani z pieskiem.
Zobacz także: Paulina Smaszcz wydała OŚWIADCZENIE w sprawie sporu z Izabelą Janachowską: "Mam prawo ją pozwać"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że niektórzy idą o krok dalej i przekraczają wszelkie granice wolności wypowiedzi. Smaszcz przyznaje, że dostaje także groźby śmierci, a hejterzy posuwają się nawet do tego, aby atakować jej dzieci, które przecież nigdy nie zabierały głosu w sprawie publicznych porachunków matki. Paulina zacytowała jedną z obrzydliwych wiadomości, którą niegdyś dostała.
To jest niesamowite, że można życzyć mi śmierci. "Obyś zdechła. Ty i twoje pomioty", czyli moje dzieci. Chciałam powiedzieć, że moja droga do macierzyństwa była bardzo trudna. Powinnam mieć pięcioro synów, niestety, mam tylko dwóch, bo tylko dwóch nam się uratowało, i tych dwóch mam i kocham, i oni wynagradzają mi wszystko.
Spokoju nie mogą zaznać nawet czworonożne pupile "kobiety petardy". Tu jednak sprawa jest poważniejsza, bo dotyczyła już jej codziennego otoczenia.
Ludzie wrzucają mi kartki do skrzynki, wiedząc, gdzie mieszkam: "Oby zdechły twoje psy" i "Uważaj na nie"... - przyznała.