Paulina Smaszcz od wielu miesięcy nie daje o sobie zapomnieć. W ostatnich dniach celebrytka pochwaliła się na przykład w sieci pozwem, który otrzymała od Katarzyny Cichopek i przy okazji otwarcie zakpiła z osób, które powołano na świadków w sprawie - Joanny Kurskiej i Anny Muchy. Jakby tego było mało, niedługo później wyszło na jaw, że to nie koniec problemów "kobiety petardy". Plotek poinformował bowiem, że celebrytka otrzymała ostatnio wezwanie przedsądowe. Sama zainteresowana w rozmowie z serwisem przekazała, że kroki prawne przeciwko niej podjęła Anna Mucha, która poprzez wysłane pismo poprosiła ją o "zaprzestanie upubliczniania wrażliwych danych".
Paulina Smaszcz bohaterką dokumentu o hejcie. Wspomniała o Macieju Kurzajewskim
Nie jest tajemnicą, że od czasu rozstania z Maciejem Kurzajewskim Paulina Smaszcz niejednokrotnie dzieliła się ze światem osobistymi wyznaniami. Ostatnio celebrytka po raz kolejny zdecydowała się na publicznie zwierzenia, tym razem jako jedna z bohaterek filmu dokumentalnego "Hejting - Epidemia nienawiści". Produkcja autorstwa Patryka Boro i Marcina Staniewskiego zadebiutowała w sieci w czwartek, do mediów jeszcze przed premierą przedostały się jednak fragmenty wywiadu, którego"kobieta petarda" udzieliła na potrzeby dokumentu.
Przypomnijmy: Paulina Smaszcz nadal nie odpuszcza Kurzajewskiemu. Zdradziła szokujące słowa, które usłyszała od niego PRZED ROZWODEM...
We wspomnianej rozmowie Paulina Smaszcz podzieliła się przemyśleniami na temat hejtu, przy okazji zdradzając, jak wpływa on na jej życie. Celebrytka już na początku rozmowy zaznaczyła, że od dziecka mierzyła się z rozmaitymi opiniami na swój temat i była na nie przygotowana. Podkreśliła jednak, iż potrafi odróżnić krytykę od zwykłego hejtu, którego przyszło jej doświadczyć na własnej skórze. "Kobieta petarda" wyznała, że najczęściej uderzają w nią osoby, które kompletnie jej nie znają i w ten sposób próbują leczyć własne niepowodzenia czy zaniedbania.
Jakby była taka funkcja w internecie, nie "napisz komentarz', tylko "opluj", to myślę, że wszyscy by pluli, nikt by nie pisał - stwierdziła w rozmowie.
W dokumencie Smaszcz zdradziła, że po raz pierwszy doświadczyła hejtu, gdy publicznie opowiedziała o śmierci swoich nienarodzonych dzieci. Jak wspominała, wówczas zarzucano jej na przykład, jakoby próbowała wypromować się na osobistej tragedii. W dalszej części wywodu Smaszcz stwierdziła, że "tylko głos tego, który mówi, będzie słyszalny" - sugerując, iż ona sama nie zamierza zaprzestać walki o prawdę. Przy okazji celebrytka wspomniała o rozstaniu z Maciejem Kurzajewskim. "Kobieta petarda" wprost zasugerowała, że dziennikarz opuścił ją w chorobie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ja nie mam zgody na kłamstwa, nie mam zgody na niszczenie rodzin, tylko dlatego, że komuś jest źle w tym związku, więc sobie przeskakuje na drugi związek. Nie mam zgody na opuszczanie kobiet w chorobie, tak jak opuszczono mnie - wyliczała.
Smaszcz w rozmowie zaznaczyła, że całe życie starała się pomagać innym, przekonana, że tak właśnie należy postępować. Zdradziła także, co spowodowało, iż podjęła decyzję o rozwodzie. Celebrytka miała bowiem usłyszeć od męża, że jest "tylko kosztem i problemem". Wywiad na potrzeby dokumentu poświęconego hejtowi wyraźnie był dla Smaszcz wyjątkowo emocjonalnym przeżyciem. W pewnym momencie prowadzący rozmowę zapytał celebrytkę, czy wymierzoną w nią falę nienawiści mogły napędzać bliskie jej osoby. Odpowiadając, Smaszcz zalała się łzami.
(...) Do słabego nikt nie przychodzi, do chorego nikt nie przychodzi, do kogoś, kto nie ma pieniędzy, nikt nie przychodzi. Wszyscy idą do tego, kto jest bogaty, sławny i może im coś załatwić. Łatwiej słabego przydusić - mówiła, ocierając łzy.
Paulina Smaszcz gorzko o Kurzajewskim. "Jak bym wylądowała na wózku, to by mnie oddał gdziekolwiek"
W dalszej części rozmowy Paulinę Smaszcz zapytano, jak wymierzony w nią hejt odbija się na jej mamie. Opowiadając o rodzicielce, celebrytka wyznała, że ta nie była zachwycona jej decyzją o rozwodzie z Kurzajewskim. Przy okazji celebrytka pozwoliła sobie na kilka wyjątkowo gorzkich słów pod adresem byłego męża. Wprost stwierdziła bowiem, że w przypadku ciężkich problemów zdrowotnych, nie mogłaby liczyć na wsparcie prezentera. Po raz kolejny w trakcie wywiadu z oczu celebrytki popłynęły również łzy.
Ja jej powiedziałam: Mamo, ciesz się, że to był tylko niedowład i że w sumie to jest pięć operacji, do tego problemy neurologiczne. Jestem w pierwszej grupie ryzyka udarowej, do tego weszła onkologia kobieca (...). Mówię: mamo ty się ciesz, że jest tylko tak, bo jak bym wylądowała na wózku, jako warzywo, to on by mnie oddał gdziekolwiek, by się mną nie zajmował - mówiła przez łzy.
W dalszej części wywiadu Smaszcz opowiedziała nieco o skali hejtu, jakiego przyszło jej doświadczyć. Hejterzy mieli obrzucać celebrytkę wulgaryzmami, życzyć śmierci jej i jej dzieciom, grozić pobiciem na ulicy czy otruciem jej psów. Mama celebrytki miała z kolei dostawać do skrzynki wiadomości, by "uspokoiła córkę, gdyż ta przynosi wstyd znajomym i rodzinie". "Kobieta petarda" w rozmowie podkreśliła, że zatrudniła trzech prawników i nie ma zamiaru poddawać się w walce o dobre imię - gdyż zaprzepaściłaby wówczas lata edukacji i pomocy innym. Celebrytka nie ukrywała jednak, że zdarzają jej momenty, gdy nie ma siły wstać z łóżka, a w jej głowie pojawiają się najczarniejsze myśli.
(...) Leżysz tyle miesięcy, biorąc leki, żeby się podnieść, zacząć oddychać, to czasami przychodzi ta myśl, że już nie warto dalej żyć (…) - opowiadała drżącym głosem.
W dalszej części emocjonalnej wypowiedzi Smaszcz zasugerowała, że w podobnych momentach "układa sobie życie", wspominając, iż jej najstarszy syn ma już żonę i dziecko, młodszy jest niezwykle zaradny, a jej mama również da sobie radę bez niej. - Ok, czyli twój czas na ziemi się skończył, bo gdziekolwiek się odwracasz, nie ma światła i nadziei, ludzi, którzy są Ci przychylni.
W wywiadzie na potrzeby dokumentu Smaszcz stwierdziła, że w dzisiejszych czasach brakuje narzędzi, by "ukrócić hejt". Wyznała też, iż choć ona sama ma środki, by radzić sobie ze wspomnianym zjawiskiem, wciąż sprawia jej ono dużo bólu. Celebrytka wspomniała także o dziennikarzach, zarzucając im nakręcanie wymierzonego w nią hejtu, zdradziła również, że najwięcej okrucieństwa doświadczyła ze strony kobiet.
Spodziewaliście się tak odważnych wyznań?