Dzień 8 listopada powinien na zawsze zapisać się w historii polskiego show biznesu jako dzień Pauliny Smaszcz. Stopień, w jaki dziennikarka odpaliła się na koleżanki z show biznesu we wtorkowy poranek, może wręcz uchodzić za przypadek bezprecedensowy. Tym razem oberwało się już nie tylko Maciejowi Kurzajewskiemu i Katarzynie Cichopek, ale również Izabeli Janachowskiej i Iwonie Pavlović, których bądź co bądź stosunkowo neutralne wypowiedzi wyraźnie zaszły Smaszcz za skórę.
W ramach gościnnego występu w podcaście Porażka, czyli sukces Smaszcz wywołała do tablicy obie koleżanki, wyraźnie sugerując, że z taką przeszłością związkową nie powinny stawiać się w roli moralizatorek. Janachowska odpowiedziała na zaczepkę, no i tym prostym sposobem rozpętała się medialna wojna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Janachowska poprzestała na jednym oświadczeniu, który "wyjaśniał" Paulinę. Pavlović odmówiła komentarza w sprawie. Natomiast Paulina, nadal zasuwając na najwyższych obrotach, wpadła w szał zamieszczania kolejnych publikacji na swoim InstaStories. Będąc najwyraźniej świadomą medialnej burzy, którą sama sprowokowała, dziennikarka zaczęła zamieszczać screeny wiadomości od popierających jej postawę fanów. Każdy zrzut ekrany opatrzony był stosownym opisem. Łatwo z nich wywnioskować, że Paulina widzi siebie w roli wojowniczki o prawdę i sprawiedliwość. Co ciekawe, sprawczyni afery odwołuje się tu także do kwestii "dobra swojej rodziny".
Karma wraca do każdego. To jedyna nadzieja na sprawiedliwość; Nie mam zamiaru [łatwo odpuszczać]. Prawda jest dla mnie najważniejsza. (...) Mądry zrozumie, głupi oceni. Ja się nie dam. Walczę o prawdę i siebie, swoją rodzinę i swoje życie.
Jedna z fanek Smaszcz stwierdziła, że jej idolka "nie pierniczy się w tańcu z hipokrytami". Z odpowiedzi dowiedzieliśmy się, jaki stosunek ma kontrowersyjna dziennikarka do osób, z którymi jest skonfliktowana.
Jak tańczyć, to pewnym krokiem. Mam swoje zasady, których nigdy nie złamię. Tacy ludzie z pewnością nie wnoszą nic dobrego do mojego życia.
Sama drama ewidentnie Paulinie odpowiada. W odpowiedzi na jeden z wpisów wkleiła nawet hasło FIGHT (ang. walcz).
Nie dam na siebie pluć i nie będę udawać, że pada deszcz.
Przy tym wszystkim Paulina stwierdza, że nikomu nie broni być szczęśliwym niezależnie od związkowych konfiguracji. Pragnie jedynie, by wszyscy nauczyli się żyć w prawdzie.
Manipulacja w tym świecie to codzienność. Często dotyczy osób, które postrzegamy jako "idealne". Zawsze głośno mówię NIE. Nikt nie broni szczęścia, jednak warto, aby było ono zgodne z prawdą.
Doczekamy się rundy trzeciej?