30 stycznia w jednym z warszawskich sądów zakończyło się 23-letnie małżeństwo Pauliny i Macieja Kurzajewskich. Oboje deklarują, że rozstanie przebiegło "megapokojowo", a po rozprawie rozwodowej pożegnali się nawet buziakiem w policzek.
Od tamtej pory Maciej nie komentuje sprawy, za to Paulina zdążyła udzielić kilku wywiadów, w których zdobyła się na "szczere wyznania". Ujawniła na przykład, że to ona podjęła decyzję o rozstaniu. Mimo to Maćkowi nadal zdarza się ponoć jeszcze zjeść z nią kolację czy śniadanie.
Paulina dobrodusznie życzy byłemu mężowi, aby znalazł sobie nową dziewczynę. Uważa, że to "byłoby dobre dla jego zdrowia psychicznego i fizycznego". Prezenterka nie wyklucza nawet, że mogłaby się zaprzyjaźnić z nową partnerką Macieja.
Choć od rozwodu minęły już dwa miesiące, Paulina nadal dzieli się szczegółami rozstania w mediach. Właśnie udzieliła wywiadu magazynowi Party, w którym wyjaśniła, w jaki sposób udało jej się tak szybko i pokojowo przeprowadzić rozwód.
Jest jedna odpowiedź: szacunek! Mam do Macieja ogromny szacunek - przez 23 lata byliśmy małżeństwem, a w związku przez 25 lat. Nie zapominam o czasie, kiedy byliśmy bardzo szczęśliwi, i o tym, że Maciek jest ojcem moich dzieci. One go kochają. Nie widzę więc najmniejszego powodu, by ze sobą walczyć czy się nienawidzić - tłumaczy.
Smaszcz-Kurzajewska zdradziła też, jak poradziła sobie z rozstaniem.
Jacek Walkiewicz, który jest wybitnym psychologiem, powiedział mi kiedyś: "Paulina, jak się potkniesz, to się przewrócisz. A jak się przewrócisz, to trochę poleżysz". Zadałam mu wtedy pytanie: "No tak, a jeśli nie będę miała siły wstać?". On mi na to: "Spokojnie, poleżysz, odpoczniesz i znów wstaniesz". Dałam sobie więc czas na przemyślenia i przeżycie smutku - mówi Paulina.
Myślicie, że długo jeszcze będzie poruszać publicznie ten temat?