Trudno nadążyć za wywodami i ripostami Pauliny Smaszcz. "Kobieta-petarda", oczywiście w ramach uwielbianego przez siebie "kobiecego mentoringu", znów wdaje się w dyskusje z internautami i opryskliwie odpowiada na ich neutralne komentarze. Jakby tego było mało, wciąż zaczepia Macieja Kurzajewskiego i Katarzynę Cichopek, chociaż pojawiały się informacje, jakoby zobowiązała się prawnie, by zostawić ich w spokoju.
Paulina Smaszcz o rozwodzie z Maciejem Kurzajewskim
Paulina Smaszcz wciąż bawi się w kołczing, więc ostatnio zorganizowała dla swoich wyznawczyń transmisję live, w ramach której miała opowiadać o... oszustach matrymonialnych z portali randkowych. Tak się jednak złożyło, że szybko zeszła na swój ulubiony temat, czyli siebie i relację z byłym już mężem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Natomiast ostatnie 3-4 lata zapalały się czerwone światełka, czerwone flagi. Ale zawsze odbierałam to na zasadzie, że nie muszę pomóc sobie, muszę pomóc partnerowi, że to on ma kryzys i w związku z tym muszę się nim zaopiekować - opowiadała Paulina, przyznając, że zapędziła się tym myśleniem w kozi róg: Zamiast spojrzeć na to, jak mnie traktuje, jak się do mnie odnosi, to skupiłam się na tym, jak mogę mu pomóc. Wydawało mi się, że wina zawsze leży po mojej stronie, bo dawałam za mało zainteresowania albo za bardzo skupiłam się na dzieciach.
Paulina Smaszcz przyznała, że w ramach szybkiego zakończenia małżeństwa zgodziła się na rozwód bez orzeczenia o winie, co teraz postrzega jako... błąd:
Po wielu takich sytuacjach (...) zdecydowałam się na rozwód. Ale chciałam, żeby mimo wszystko to przebiegło dobrze, miło, w komunikacji, z szacunkiem do dzieci. I to był mój błąd, dlatego, że zgodziłam się na rozwód bez orzeczenia winy - słyszymy.
Paulina Smaszcz sugeruje, że Katarzyna Cichopek ma długi?
"Kobieta-petarda" przyznaje, że tak szybko chciała rozwodu, bo potrzebowała "uwolnić się" od Macieja Kurzajewskiego. Teraz jednak stwierdza, że przyszła pora na... walkę o podział majątku, ponieważ - jeśli wierzyć jej słowom - "były mąż chce zabrać im wszystko". Paulina wciąga w ten zbiór oczywiście swoich dorosłych synów.
Stwierdziłam, że dam sobie radę, dlatego odpuściłam alimenty na siebie i dzieci, odpuściłam podział majątku, po prostu chciałam się szybko uwolnić - opowiadała na Instagramie. I teraz, po kilku latach, kiedy mój były mąż buduje sobie cudowne życie, chce zabrać nam wszystko. I jeszcze tonie w kłamstwach i budowaniu rzeczywistości, której nie ma. Dopiero teraz, po trzech latach po rozwodzie, walczę o to, żeby w ogóle coś zostało dla moich dzieci z tego, co razem budowaliśmy...
Dalej jest tylko lepiej. Paulina Smaszcz między słowami zaczepia Katarzynę Cichopek i jej bliskich, sugerując, że mają długi... Jak to skomentować?
To, co przeżyłam przez ostatnie miesiące, kiedy odważam się walczyć o swoje, mając plik dokumentów sądowych przeciwko mnie, żeby zabrać mi i moim dzieciom wszystko, co zgromadziliśmy przez 23 lata, bo pojawiła się inna rodzina z długami i z problemami (co mnie naprawdę, sorry, ale nie obchodzi, bo moje dzieci i wnuki są dla mnie najważniejsze), pokazuje, że kobieta kobiecie wrogiem... - mówi "kobieta-petarda". Kobiety też strasznie oszukują, mało tego, te "drugie", "trzecie" kobiety potrafią niszczyć jeszcze tę pierwszą albo dzieci z tego pierwszego związku. Dzieci niczego nie są winne!
Paulina Smaszcz o partnerze
Żeby jednak zachować pozory prowadzenia live'a na zapowiedziany temat, u Smaszcz pojawił się wątek relacji, w jaką wplątała się po rozstaniu z Maciejem. Okazuje się, że nie było idealnie, bo i ona nabrała się na pewne sztuczki...
Jeśli chodzi o kolejnego partnera, czyli pierwszego, które poznałam po rozwodzie, to był totalnym socjopatą. Już nie wspomnę, że te same SMS-y, piosenki, teksty, wysyłał do kilkunastu kobiet na raz... Tak łatwo nas wtedy oszukać, bo jesteśmy naprawdę spragnione zainteresowania, zmęczone, okłamywane, oszukane, zdradzone, poniżone. Socjopaci wtedy wiedzą, jak nami manipulować - przestrzegła.
Skorzystacie z jej rad?