Trzeba przyznać, że produkcja "Królowej przetrwania" mocno się przyłożyła podczas kompletowania obsady do 2. edycji show. Mało jest w końcu programów, w których w tajskiej dżungli gromadzone są takie osobistości mediów jak Agnieszka Kaczorowska, Marianna Schreiber czy Paulina Smaszcz - i to szybko zaprocentowało.
Paulina Smaszcz o trudnych chwilach. Słowa o Kurzajewskim? Wymowne
Uczestniczki programu miały też okazję pojawić się w podcaście Siódemka, gdzie omawiały nie tylko pobyt w dżungli, ale i szczegóły z ich życia prywatnego. W nowym odcinku gościem Marty Warchoł będzie właśnie Paulina Smaszcz, która ponownie otworzyła się na temat trudnych doświadczeń na przestrzeni ostatnich lat.
Mnie życie tak przeczołgało, zwłaszcza ostatnie pięć lat, a już szczególnie ostatnie dwa, że ja nikomu nie ufam. Ufam tylko sobie, natomiast staram się otaczać osobami, które są dla mnie ważne, inspirujące, wartościowe i na których mi zależy - mówi w przedpremierowym fragmencie. Kompletnie mnie nie interesuje, co inni o nich myślą. Dla mnie ważne jest to, co ja o nich myślę i co te osoby mi dają.
Zobacz także: Mistrzyni tantry czy gwiazda "dżungla gate"? Rozwiąż psychotest i dowiedz się, którą "Królową przetrwania" jesteś
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednocześnie Paulina przyznała, że doświadczyła nieprzyjemności zarówno ze strony kobiet, jak i mężczyzn. Nie chodzi tu więc o płeć, lecz o to, jakim ktoś jest człowiekiem.
A kompletnie blokuję i to robię to naprawdę tak [tu gest - przyp.red.] osoby, które wnoszą w moje życie niepokój, złe wartości, złe słowa, przez które czuję się deprecjonowana, niechciana, czuję się ze sobą źle - robię to bez problemu. Czy to są kobiety, czy mężczyźni? Uwaga, bowiem tak: i kobiety, i mężczyźni. To nie ma tak, że jest jakaś wojna płci. Ja znam fantastycznych mężczyzn, inspirujących, i znam mężczyzn szm*ty. Znam cudowne kobiety i znam kobiety, które są po prostu k****mi. Tak to jest w życiu.
Jak mówi, te doświadczenia traktuje jako życiową lekcję. Przy okazji napomknęła też o byłym mężu, Macieju Kurzajewskim. Podobnie jak w przypadku komentarza do jego nadchodzącej przygody w "Tańcu z Gwiazdami", konsekwentnie twierdzi, że kiedyś go znała, ale już nie.
To było po coś. Po to, żeby mnie zmienić, po to, żeby mi dać nauczkę, po to, żeby strzaskać mnie po pysku, żeby trochę wdeptać mnie w ziemię i pokazać mi, że osoby, które kochałam, i w które wierzyłam, którym zaufałam, po prostu na to nie zasłużyły. I dałam za dużo - przyznaje. Jakby mnie ktoś teraz pytał: kto to jest Maciej Kurzajewski? To ja odpowiem: nie znam. Kiedyś znałam, ale teraz nie znam.
