Małżeństwo Agnieszki Kaczorowskiej i Macieja Peli zakończyło się w atmosferze skandalu. Krótko po tym, jak "Pelaki" poinformowały w oficjalnym oświadczeniu, że podjęły decyzję o rozwodzie, w mediach pojawiły się spekulacje, jakoby przed porzuceniem męża serialowa Bożenka z "Klanu" miała pozwolić sobie na "skok w bok". Gdy jednak zapytaliśmy ją wprost o domniemanego kochanka, zmieszana aktorka wolała nabrać wody w usta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdecydowanie bardziej rozmowna w tej kwestii była za to Paulina Smaszcz. Dziennikarka miała okazję poznać Kaczorowską podczas nagrań do reality show TVN7, gdzie obie rywalizowały o tytuł "Królowej Przetrwania". Przypomnijmy, że była żona Macieja Kurzajewskiego, już raz wzięła rozstanie "Pelaków" na warsztat po głośnym występie tancerza w "Dzień Dobry TVN", gdzie ronił łzy nad swoim losem.
Na wstępie celebrytka potwierdziła nasze przypuszczenia, że nie zapałała szczególną sympatią do Agnieszki, przyznając, że "miała problem z osobami w programie, które kreują się na idealne w mediach".
Tak, widać było, że one chcą wypaść idealnie. To nawet było widać. Kamery są wyłączone - są sobą. Kamery włączone - już grają. Ale te osoby, sam zobaczysz, ja traktuję obojętnie - stwierdziła bez ogródek.
Ciągnąc rozmowę, nasz reporter chciał ustalić, czy Paulina dawała jakieś rady Agnieszce Kaczorowskiej, która jest w trakcie rozstania z partnerem. Zapytał też wprost, czy podejrzewała lub widziała coś w programie. Co prawda Smaszcz nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi, jednak była ona dość wymowna.
Nie mogę ci tego powiedzieć, ale nie jest to wielka tajemnica wśród nas - odparła, nie potrafiąc ukryć uśmiechu. Natomiast ja nie znam pana Peli. Nie wiem, jaki jest. Natomiast wiem, co musiał czuć. Jeśli osoba, którą się kocha, tak bardzo rani, tak bardzo nie dotrzymuje słowa "na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie, tylko ty na zawsze". I wiem, co to znaczy, zaznałam tego. Stąd moje słowa do niego. Ja nie chciałam stawać przeciwko Agnieszce czy za Agnieszką. Nie, ja wiem, jak czuje się osoba zdradzona, oszukana i okłamana. Stąd moja empatia.
Czyli tu potwierdzasz, że doszło do zdrady? - dopytywał Cezary Wiśniewski.
Ja nie mogę nic potwierdzić, nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Ja jestem jak rzecznik prasowy. Proszę państwa, to zależy - zakończyła Paulina.
Zaskoczeni?