Nie od dziś daje się słyszeć w mediach, że "kobieta kobiecie wilkiem". Jeszcze niedawno cała Polska rozprawiała na temat emocjonalnych reakcji Agnieszki Głowackiej w "Azji Express", a wcześniej o publicznej wymianie zdań Pauliny Smaszcz z Maciejem Kurzajewskim i Katarzyną Cichopek. Wielokrotnie się przy tym zdarzało, że temperatura dyskusji w komentarzach była naprawdę wysoka.
Smaszcz i Głowacka zapytane, czy "kobieta kobiecie wilkiem". Padły mocne słowa
W piątek obie panie gościły na kanapie "Dzień Dobry TVN" i dołączyła do nich psycholożka Sylwia Sitkowska. Dyskusja dotyczyła hejtu, a konkretnie tego, dlaczego kobietom zdarza się tak ostro atakować inne kobiety. Już na starcie Smaszcz zaskoczyła mocnym wyznaniem, a wszystko w odpowiedzi na pytanie, "co przeczytała ostatnio o sobie w internecie".
Ja w ogóle staram się nie czytać tych komentarzy, które są anonimowe w portalach plotkarskich, ja czytam tylko te, które są na moich profilach. No i one są straszne. Życzenia śmierci, umierania na raka, że dobrze, że umarli moi synowie, bo miałam pięciu, zostało dwóch, bo to mi się należy, że jestem grubym transwestytą, Żydówą, obrzydliwą babą, że mam w... z tego kraju.
Zobacz także: Paulina Smaszcz reaguje na informacje, że Maciej Kurzajewski PRZEROBIŁ tatuaż z jej imieniem! Pokazała klasę?
Paulinę boli też inne określenie, które o sobie przeczytała i niekiedy pada ono w komentarzach właśnie ze strony kobiet - i to tych, z którymi nie zamieniła w życiu ani słowa.
To są te naprawdę, które są jeszcze do przeżycia. Gorsze są jeszcze te, gdzie nazywa się mnie, ładnie mówiąc, po prostu prostytutką. Wyraz na "k" pojawia się bardzo często, więc tak człowiek czyta i mówi: "Przecież te osoby mnie nie znają. Nigdy się ze mną nie spotkały, nie wiedzą, kim ja jestem". Jedyne, co mogę zrobić, to je zablokować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Krupińska zauważyła, że wiele podobnych wpisów zaczęło się pojawiać, gdy Smaszcz "zaczęła się wypowiadać na temat tego, że poczuła się zraniona i zdradzona". W odpowiedzi padło, że nie warto udawać, że nic się nie dzieje, gdy ktoś przeżywa trudne rozstanie, bo kobiety, z którymi pracuje, oczekują od niej przede wszystkim prawdy.
Powiedziałam prawdę - podsumowała krótko matka dzieci Macieja Kurzajewskiego. Ja nie mogę udawać kogoś, kim nie jestem i nie będę udawać, że nie mam kryzysu. Nie będę udawać, że podnoszę się z podłogi po trzech dniach i wskakuję do innego łóżka, tylko przeżywam kryzys kobiety dojrzałej, która została zraniona.
Agnieszka Głowacka z kolei przyznała, że najwięcej hejterskich komentarzy otrzymywała podczas emisji programu, natomiast teraz powoli się to zmienia.
Wcześniej nie byłam szerzej znaną osobą. Piszą najczęściej, że jestem chora psychicznie. To jest taka kwestia prawdy. Ja sobie pomyślałam o tej prawdzie, o której ty powiedziałaś, czy ludzie na pewno chcą zobaczyć prawdę w telewizji? Każdy ma o tej telewizji jakieś swoje wyobrażenie, każdy chciałby coś konkretnego widzieć - wyznała żona Piotra Głowackiego. Ja na przykład świadomie wystawiłam się na komentarz, wiedziałam, że to nastąpi, ten hejt to jest po prostu część telewizji. Teraz mam wrażenie ta fala się przerzuciła i myślę, że już w tej chwili mam większe wsparcie.
Głowacka ujawniła też, co kobiety piszą prywatnie do jej męża.
Piszą na przykład takie już prywatne wiadomości, że nigdy na niego nie krzykną, że będą mu gotować, że będą prasować, serio, takie wiadomości. To jest po prostu dla mnie coś niebywałego.
Jednocześnie Paulina Smaszcz z całą stanowczością zaprzeczyła, jakoby kiedykolwiek zhejtowała inną kobietę.
Czy wy dziewczyny, z ręką na sercu, możecie powiedzieć, że nigdy nie zhejtowałyście drugiej kobiety? - zapytał Damian Michałowski.
Czy powiedziałam o niej, bez jej obecności, coś złego? Nigdy - zadeklarowała "kobieta petarda". Jeżeli mówię coś złego o danej osobie, to mówię to w formie krytyki, a nie krytykanctwa.