W poniedziałek minął miesiąc odkąd Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski zostali dziadkami. Niestety, nawet tak podniosły moment, jak przyjście na świat pierwszej wnuczki, nie powstrzymał celebrytki przed kontynuowaniem kampanii przeciwko ojcu swoich dzieci i jego nowej wybrance, Katarzynie Cichopek. Skończyło się tak, że to właśnie Kurzopki, a nie "kobieta petarda", zostały zaproszone do Włoch, żeby poznać dziewczynkę i spędzić z nią trochę czasu.
Podczas zorganizowanej kolejnego dnia transmisji na żywo dziennikarka usiłowała robić dobrą minę do złej gry. 50-latka przekonywała, że widok Macieja i pierworodnego pozujących z wózkiem sprawił jej radość, gdyż "jej były mąż nareszcie zrozumiał, że dzieci są najważniejsze i zaczął odbudowywać z nimi relacje". Zarazem wiele wskazywało na to, że jej własne stosunki z synami wciąż pozostawiają wiele do życzenia...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Smaszcz leci do wnuczki?
Wygląda jednak na to, że Smaszcz wysiliła się, by doprowadzić wreszcie do zapoznania z wnuczką. Celebrytka pochwaliła się w niedzielę, że ma w planach spędzenie świąt z rodziną syna w słonecznej Italii, gdzie przybędzie zaopatrzona w prezenty dla małej, w tym m.in. spersonalizowaną kurteczkę.
Wyjątkowy moment spotkania z małą dziedziczką rodu Kurzajewskich, na który celebrytka tak czekała, najprawdopodobniej zbliża się wielkimi krokami. W środowy poranek Paulina zamieściła na InstaStory relację z lotniska, jak przygotowuje się do odlotu. Petarda zrobiła nawet zbliżenie na tablicę odlotów, gdzie dostrzec można było poranny lot do Bolonii, czyli w okolice, gdzie na stałe mieszka 26-letni Franciszek ze swoją żoną Laurą.
Myślicie, że syn puścił już w niepamięć ekscesy matki?