Paulina Smaszcz regularnie prowadzi media społecznościowe, gdzie dzieli się z obserwatorami swoimi przemyśleniami. Do niedawna komentarze w dużej mierze odnosiły się do byłego męża i jego nowej partnerki. Tym razem "kobieta-petarda" poruszyła kwestię rozwiedzionych Polek, nawiązując do Laureatki Literackiej Nagrody Nike, Zyty Rudzkiej. Stwierdziła, że w naszym kraju lepiej być wdową niż wziąć rozwód.
Mam taką refleksję, że w tym kraju lepiej być wdową, niż byłą żoną. Chociaż społeczeństwo niesłusznie patrzy na wdowy z litością, bo czasem jest to dla nich jedyna droga do wolności. Ja je wspieram i kibicuję, żeby nie dały się zamknąć w szufladzie polskiego "wdowienia" i żyły według swojego pomysłu na życie, nie zważając na presję społeczną, czy rodzinną - napisała na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Smaszcz stwierdza, że w Polsce lepiej być wdową niż rozwódką
Smaszcz doszła do smutnego wniosku, że od kobiet, które rozstały się z mężami oczekuje się biernego trybu życia. 50-latka podkreśliła także nierówność w wybaczaniu względem płci. Zdaniem Pauliny społeczeństwo patrzy na rozwiedzione kobiety z nienawiścią. Nie zabrakło również aluzji do nowych partnerek byłych mężów...
Na byłe żony społeczeństwo patrzy z nienawiścią, bo miały odwagę, bo mówią jak było i jeszcze znajdują w sobie, apetyt na życie. Niektóre nie są w stanie się podnieść i trzeba im dać ramiona wsparcia, a te, które się podniosły mają siedzieć cicho i łykać jak pelikan wszystkie te brednie ex z nową babą u boku. No tak, polskim mężczyznom wybacza się wszystko, polskim kobietom nic i jeszcze wszyscy im mówią jak mają żyć, myśleć, działać, a najlepiej w sumie, żeby nic nie robiły, nie myślały i nie edukowały się, bo takimi to łatwo zarządzić i usadzić na lata w kącie na "karnym jeżyku" - podsumowała.
Zgadzacie się?