Na niewiele zdały się solenne obietnice Pauliny Smaszcz, że odpuści swoją wendettę przeciwko Kurzopkom i zacznie żyć swoim życiem. Tymczasem refleksje "kobiety-petardy" wciąż nie tracą na sile. Tym razem celebrytka pochwaliła się, czego nauczyła swoich synów. Wspomniała też o synowej i wnuczce.
Paulina Smaszcz MASAKRUJE wywody Macieja Kurzajewskiego i Katarzyny Cichopek! "Brak profesjonalizmu"
Wbrew krążącym plotkom, że swoimi działaniami Smaszcz skutecznie zniechęciła do siebie dwójkę synów, dziennikarka idzie w zaparte, przekonując, że ich relacje nie mogłyby być lepsze. Ponadto celebrytka zaręcza, że jak nikt inny zna się na komunikacji międzyludzkiej. Tę wyjątkową empatię Paulina wpoiła swoim potomkom, dzięki czemu obaj są wyjątkowo empatyczni i świetnie dogadują się ze swoimi partnerkami, a tak przynajmniej twierdzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Była żona Macieja Kurzajewskiego postanowiła pochwalić się wyjątkowymi rezultatami w dziedzinie wychowania, popełniając na Facebooku obszerny post. Wpisowi towarzyszyło zdjęcie z wakacji, na którym tuli 26-letniego Franciszka.
Wychowywałam synów na partnerów dla innej kobiety - zaczęła. Wiem, że mówienie im o tym co czuję szczerze i bez zakładania maski, spowodowało, że doskonale rozumieją partnerstwo w wielu obszarach i będą bardziej rozumieli kobiecy świat. Uwielbiam moją synową i dziewczynę Juliana. Starałam się ze wszystkich sił tworzyć kochającą rodzinę, ale popełniałam i popełniam błędy jak każda kochająca Mama.
Następnie celebrytka ochoczo przystąpiła do wymieniania wszystkich swoich zalet, które mają dowodzić tego, jak świetną jest powierniczką tajemnic dla swoich synów.
Nikt nie uczy nas rodzicielstwa, ale samoświadomie jestem wobec moich synów lojalna, szczera, kochająca, szanująca, wspierająca, zawsze otwarta, nieoceniająca - recytowała. Nie wtrącam się w ich indywidualne wybory i decyzje. Jeśli chcą posłuchać mojego zdania, to mówię. Jeśli nie chcą to milczę. Po prostu czuwam i wspieram jak umiem.
Wsparcie to nie zawsze pieniądze, prezenty, podarunki - ciągnęła. Wsparcie to poczucie bezpieczeństwa, że zawsze jestem, zawsze pomogę, nigdy nie śpię spokojnie gdy są daleko, gdy mają problem. Jestem też po to, by pokazać im, że kobieta choćby nie wiadomo jak silna, potrzebuje wsparcia, czułości, zrozumienia i akceptacji. Krytyka i ocenianie tylko wycofują i niszczą. To tak, jakby niepodlewany kwiat bez powietrza i słońca, miał pięknie rozkwitać. Nie da się. Po prostu nie.
Jak się na koniec okazało, cały ten wywód o wyjątkowych umiejętnościach interpersonalnych "kobiety petardy" służyć miał nakłonieniu internautów do wzięcia udziału jej w warsztatach dotyczących... "wspierającej komunikacji".
Nadal będę popełniać błędy, bo to ludzkie, ale będę też cieszyć się każdą chwilą, gdy widzę ich szczęście. Jeśli bywacie na moich warsztatach, to wiecie, że moich synów wychowywałam czasownikowo, a do wnuczki mówię przymiotnikowo. Jeśli chcecie wiedzieć na czym polega ta wspierająca komunikacja, to zapraszam na moje wykłady - zachęciła.
Skusicie się?