Paulina Smaszcz przez 23 lata tworzyła małżeństwo z Maciejem Kurzajewskim. Para pobrała się zaledwie po kilku miesiącach znajomości i choć z początku dostrzegała w nim ważne wartości, ich relacja zaczęła się sypać. Dziennikarka otwarcie mówi o tym, że były mąż miał być negatywnie nastawiony do jej samorozwoju, a dodatkowo wraz ze starszym synem miał wyśmiewać ją podczas choroby.
Początkowo byli małżonkowie deklarowali, że pozostaną w dobrych relacjach, a Kurzajewski miał nawet odwiedzać Smaszcz. Dziś jednak wiadomo, że toczą między sobą sprawy w sądzie, w tym między innymi o pieniądze. Dziennikarka zdradziła szczegóły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Smaszcz sądzi się z Maciejem Kurzajewskim o pieniądze
Paulina Smaszcz gorzko wspomina okres w życiu, kiedy Maciej Kurzajewski wolał, żeby została w domu, zamiast zrobić doktorat. Dziś nie szuka wartości u boku mężczyzn, ponieważ jej marzenia w przeszłości zostały pogrzebane. W rozmowie z Żurnalistą wyznała, że obecnie woli się skupić na sobie.
Ja szukam winy w sobie. Wiem, że muszę pracować nad sobą, bo straciłam poczucie wartości, przestałam myśleć o sobie z takim powerem, jakim myślę, bo ktoś mi zniszczył, zdeptał i obrzygał moje marzenia, które były dla mnie najważniejsze. Teraz muszę wyciągnąć z tego lekcję, żeby się z tego podnieść i nie dać tych marzeń zabić. Ostatnia rzecz, o której się myśli, to jest kolejny facet - stwierdziła Paulina Smaszcz w rozmowie z Żurnalistą.
Obecnie jedyne co łączy ją z byłym mężem to, poza synami rzecz jasna, sprawy majątkowe w sądzie.
Wszystko załatwia pełnomocnik, bo my ze sobą nie rozmawiamy. Sprawy sądowe trwają pięć lat po rozwodzie, bo nie jesteśmy rozliczeni. Ja walczę o pieniądze z 23-letniego związku. Dom jest częścią majątku, ale ja wprowadziłam też dom na Mazurach, kilka hektarów ziemi, mieszkanie. Jest kilka rzeczy, ja dostałam tylko część majątku i walczę o resztę.
Co ciekawe, Kurzajewski miał ponoć podjąć pewne kroki, które utrudniły rozwiązanie spraw.
Pewne ruchy finansowe zostały wykonane, żeby się do czegoś przygotować. Umniejszał naszemu majątkowi, żeby było mniej do podziału. Wyprowadzał pieniądze, przelewając je na inne konta. O to się właśnie sądzimy.
Maciej Kurzajewski chciał wrócić do matki synów? Później ją pozwał
Maciej Kurzajewski na kilka dni przed wyjazdem do Izraela odbył ważną rozmowę z Pauliną Smaszcz i jej synami. Chciał wrócić do byłej żony i deklarował, że przemyśli, co może zmienić na potrzeby ich relacji. Chwilę później podróżował z Katarzyną Cichopek.
Nie zaufam już komuś, kto mnie zostawił tak w chorobie - stwierdziła krótko, po czym dodała - Mieliśmy wspólny wyjazd z naszym synem Julianem. Chcieliśmy wyjaśnić kilka spraw dotyczących tego, jak ma wyglądać kontakt z naszymi bliskimi. Niestety, jak to z Maćkiem bywa - żadna taka rozmowa się nie odbyła. Wtedy po raz pierwszy chciał do mnie wrócić. Drugi raz to było, kiedy siedzieliśmy z synami i naszą synową. On wtedy powiedział, że wie, że tu się pojawi wnuczka i będzie trudno żyć, a jednak jesteśmy rodziną, może bym sprzedała mieszkanie i byśmy kupili dom z dwoma wejściami na początek, żeby spróbować być rodziną i on wtedy chciał wrócić. Poprosiłam, żeby powiedział, co się zmieni, a po kilku dniach był z Cichopek w Izraelu.
Mimo wszystko Smaszcz życzy dobrze Kurzajewskiemu.
Ja im dobrze życzę, bo jeśli mojemu byłemu mężowi będzie dobrze, a to jest ojciec moich dzieci, to komu będzie dobrze? Moim dzieciom. To jest cała moja filozofia. Chciałabym, żeby nawet wygrał ten "Taniec z Gwiazdami", ale niech w końcu dokończy sprawy naszego związku i powie prawdę. Napluć na lustro i powiedzieć: "Tak, zawiniłem, źle zrobiłem".
Dziennikarka doskonale pamięta, jak przy okazji wyjazdu Kurzajewskiego i Cichopek do Izraela otworzyła puszkę pandory, ujawniając, co wie na temat ich relacji. Mimo to nie boi się konsekwencji, jakie może ponieść w związku z pozwem, jaki para wniosła przeciwko niej.
Może poniosę konsekwencje. Ja bym chciała nadal żyć tak, że patrzę na siebie w lustro i nie wymiotuję na siebie.
