Paulina Smaszcz przez 23 lata tworzyła małżeństwo z Maciejem Kurzajewskim, z którym doczekała się dwóch synów. Choć po rozwodzie sami zainteresowani zadeklarowali, że pozostają w dobrych relacjach, dziennikarka zaczęła z czasem dość krytycznie wypowiadać się o trwającej ponad dwie dekady relacji.
Paulina Smaszcz w rozmowie z Żurnalistą wyznała, że podczas związku z Maciejem Kurzajewskim zatraciła siebie. Z uwagi na jego wyjazdowy charakter pracy musiała zajmować się domem, dziećmi, jego chorymi rodzicami, a dodatkowo podjęła wówczas decyzję o napisaniu doktoratu. Jej organizm nie wytrzymał nakładu obowiązków i zaczęły się problemy zdrowotne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Smaszcz nie mogła samodzielnie funkcjonować
Paulina Smaszcz kilka lat temu przeżyła niezwykle trudne chwile - zaczęła mieć trudności z poruszaniem się. W rozmowie z Żurnalistą opowiedziała o powikłaniach po jednej z operacji.
Nałożyły się dwie rzeczy. Nałożyła się onkologia i kręgosłup. Operowano mnie dwa razy i przy trzecim razie, gdy okazało się, że wrócił mi niedowład nogi, zarażono mnie gronkowcem i w związku z tym czekały mnie kolejne dwie operacje. Do tej pory zmagam się z bólem, ale jestem dzielna, codziennie się rehabilituję i mam wsparcie. (...) Czasem jestem zmęczona albo skopana psychicznie i jak nie poćwiczę dwa dni, to nie jestem w stanie wstać z łózka - ujawniła.
Paulina Smaszcz była świadoma tego, że przez problemy neurologiczne jest narażona na ryzyko nawrotu choroby przy szybkim powrocie do pracy. Mimo to nie posłuchała zaleceń lekarza.
Najtrudniejsza była umiejętność chodzenia, nie mogłam się nauczyć schodzenia po schodach. Uczysz się siadania od początku i nagle okazuje się, że wszystko robisz źle. Nikt nie był pewny, czy wrócę do pełnej sprawności i musiałam być przygotowana na różne niespodzianki.
Paulina Smaszcz nigdy nie wybaczy Maciejowi Kurzajewskiemu
Żurnalista wrócił do jednej z ostatnich wypowiedzi Pauliny Smaszcz, w której wyznała, że jej były mąż oraz synowie mieli wymieniać się zdjęciami, na których była w złym stanie i miała problemy z prostymi czynnościami.
To było bardzo dawno temu, ale matka jest po to, żeby wybaczać swojemu dziecku wszystko. Bo jak matka kocha, to nie ma czegoś takiego jak granice miłości. Zmanipulowane dziecko działa tak, jak działa, ale ja z moim synem i synową mam od dawna bardzo dobre relacje. Ja do tego nie wracam. On się dał wciągnąć w manipulację, co bardzo przeżyłam. Myślałam, że mi serce pęknie.
O ile synowi wybaczyła, nie zrobi tego w przypadku jego ojca:
Ja Maćkowi nigdy nie wybaczę. Funkcjonowałam przy nim ze względu na chłopców i to, że później pojawiła się nasza wnuczka. Pozytywne oświadczenie o naszych relacjach napisałam ze względu na to, że mój były mąż bardzo się bał utraty wizerunku wspaniałego, katolickiego ojca, żyjącego w patriarchacie. To było na jego prośbę. Dla mnie było najważniejsze, żeby miał dobre relacje z synami.
Dziennikarka była wówczas w tak złym stanie, że nie mogła samodzielnie funkcjonować.
Mną się wtedy opiekowały moje cztery przyjaciółki. Zmieniały mi pieluchy, myły mnie, karmiły. Moja rodzina się mną nie zajmowała. Ja wtedy wyłam z bólu, nie byłam w stanie się ruszyć, wstać do toalety, podać sobie leków, czy wstać po wodę. (...) Przyjęłabym wtedy pomoc od każdego. W takich chwilach myślisz tylko o tym, żeby ktokolwiek był.
