Paulina Smaszcz jest jedną z tych celebrytek, które wyjątkowo aktywnie działają w mediach społecznościowych. "Kobieta-petarda" na bieżąco dokumentuje codzienne poczynania za pośrednictwem Instagrama i promuje kolejne projekty, w które się angażuje. Celebrytce zdarza się także publikować w sieci wpisy, w których dzieli się z obserwatorami przemyśleniami na rozmaite tematy, nierzadko nawiązując przy tym do własnych przeżyć. Kilka dni temu Smaszcz zamieściła w sieci obszerny post poświęcony miłości. Rozprawiając o miłosnych doświadczeniach, celebrytka zdecydowała się na wyjątkowo osobiste wyznanie.
Paulina Smaszcz o "drugiej" miłości. "Przerwał ją jego tragiczny wypadek"
Na początku opublikowanego kilka dni temu wpisu Smaszcz powróciła pamięcią do małżeństwa z Maciejem Kurzajewskim. Celebrytka nazwała związek z byłym mężem "wyidealizowanym", nie ukrywała także, iż niegdyś myślała, że ich miłość będzie trwała wiecznie.
Moja pierwsza miłość: wyidealizowana, myślałam, że na zawsze. Mam z niej dzieci, bo dzieci powinny pochodzić z miłości - napisała.
W dalszej części wpisu Smaszcz otworzyła się na temat drugiej miłości, jaką przeżyła. Jak wyznała, niestety miała ona wyjątkowo smutny finał - została bowiem przerwana przez tragiczną śmierć mężczyzny, którego tożsamości celebrytka nie zdecydowała się ujawnić. Smaszcz zdradziła jedynie, że człowiek, którego darzyła uczuciem, był pasjonatem lotnictwa, zasugerowała też, iż nie był on Polakiem. Jak również wyznała, do dziś ma w swoim telefonie jego numer.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Druga miłość: trudna, pełna zwrotów akcji. Niestety niespełniona, przerwał ją jego tragiczny wypadek. Wciąż myślę, że nagle zadzwoni, jak zawsze pełen uśmiechu, radości życia i pełen pasji, jaką było latanie. Po pogrzebie nie skasowałam jego nr telefonu. Nigdy nie skasuję. Kiedy latam, przypominam sobie jego słowa, w jego ojczystym języku: "Paulinka, nie martw się, masz taką energię, że niebo uśmiecha się do Ciebie." - napisała.
W dalszej części wpisu Smaszcz stwierdziła, iż nie wie, czy na jej drodze stanie trzecią miłość. Jak zdradziła, obecnie "nie czeka" na nią, lecz "żyje i szuka szczęścia w codzienności". Następnie, powołując się na publikację pewnej strony internetowej, celebrytka przybliżyła obserwatorom, co na temat miłości mają do powiedzenia psychologowie. Jak opisała, zdaniem niektórych kobieta "zakochuje się w ciągu całego swojego życia trzy razy". Pierwsza miłość ma być tą wyidealizowaną, przeżytą w młodości. Druga to "trudna miłość", która stanowi swego rodzaju lekcję, lecz jednocześnie kończy się "rozczarowaniem". Jak opisuje Smaszcz, trzecia miłość ma być z kolei zupełnie niespodziewana.
Tożsamość pierwszej miłości Pauliny Smaszcz nie wzbudza rzecz jasna żadnych wątpliwości. Celebrytka w swoim wpisie nie zdradziła jednak, kim był drugi mężczyzna, którego obdarzyła uczuciem. Jeden z rodzimych serwisów ma na ten temat pewną teorię.
Według serwisu Shownews "drugą miłością" Pauliny Smaszcz mógł być Hannes Arch, pochodzący z Austrii pilot i miłośnik sportów ekstremalnych. Jak podaje serwis, urodzony w 1967 roku mężczyzna był pilotem Red Bulla i w latach 2007 - 2016 występował w słynnym Red Bull Air Race World Championship, a w 2008 sięgnął nawet po mistrzostwo. Jak donosi Shownews, Hannes Arch miał dwukrotnie odwiedzić Polskę, w 2006 roku oraz 2014 roku, kiedy to wystartował w zawodach w Gdyni.
Niestety 8 września 2016 Hannes Arch zginął w tragicznym wypadku helikoptera, którym sam sterował. Jak podaje Shownews, mężczyzna miał wówczas "dostarczyć zaopatrzenie do schroniska Elberfelde Hut" położonego w austriackich Alpach. Arch został pochowany na cmentarzu w Trofaiach, według serwisu w pogrzebie mężczyzny uczestniczyli jego najbliżsi, w tym rodzice i siostra. Portal wspomniał także, iż mężczyzna miał dziewczynę, kaskaderkę Miriam Holler.
Serwis Shownews w swoim artykule wspomniał także, że Paulina Smaszcz niegdyś pracowała dla Red Bulla, jako kierowniczka działań komunikacyjnych. Celebrytka byłą związana z firmą w latach 2001-2002.
Pudelek skontaktował się z Pauliną Smaszcz. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.