Drama z udziałem Pauliny Smaszcz, Macieja Kurzajewskiego i Katarzyny Cichopek trwa już dobrych kilka tygodni i nic nie wskazuje na to, by miało się coś w tej sprawie zmienić. Wręcz przeciwnie, co rusz pojawiają się kolejne wątki. We wtorek wyszło na jaw, że dziennikarz uznał, że Smaszcz naruszyła mir domowy jego mamy i zgłosił sprawę policję.
"Kobieta petarda" nie tylko zdążyła odnieść się do podjętych przez Maćka działań, w rozmowie z "Super Expressem" zaprzeczając, by miała nachodzić byłą teściową, ale i po raz kolejny opublikowała godzące w Cichopek i Kurzajewskiego komentarze...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
We wspomnianej wyżej rozmowie z tabloidem Paulina przekonywała, że odbyła z mamą Kurzajewskiego "bardzo miłą" pogawędkę:
Nie byłam nigdy u jego mamy. Byłam po pierwsze w moim byłym domu, a obecnie Maćka domu. Z jego mamą bardzo miło rozmawiałam. To jest bardzo miła starsza pani. Na koniec pożyczyłyśmy sobie zdrowia i ucałowałyśmy się... To było bardzo miłe spotkanie - mówiła.
Informator "Plotka" ma w tej kwestii jednak odmienne zdanie. Ponoć zachowaniem Smaszcz niepokoją się już nawet mieszkające poza Polską siostry dziennikarza.
Mama Maćka jest zdana tylko na niego, ponieważ kilka lat temu zmarł jej mąż, a siostry Maćka mieszkają na stałe za granicą. One były przerażone, że Paulina wtargnęła do jej domu i poprosiły brata, aby ją chronił. Mama Maćka jest chora, ma zaawansowaną cukrzycę i bardzo przeżyła to najście - relacjonuje osoba z otoczenia Kurzopków, dodając:
Smaszcz za to była zaskoczona zgłoszeniem sprawy na policję i trochę się przestraszyła. Maciej jest oazą spokoju, nie wywołuje kłótni, więc mogła normalnie umówić się z nią na spotkanie. We wszystkim wspiera go Kasia, która wie, jak ważna jest rodzina - dowiadujemy się.
Już nie możecie doczekać się kolejnych doniesień w tej sprawie?