Dramat z udziałem Pauliny Smaszcz, Macieja Kurzajewskiego i Katarzyny Cichopek trwa w najlepsze. Jedynie we wtorek okazało się, że prezenter TVP złożył w sprawie byłej żony doniesienie, uznając, że ta dopuściła się naruszenia miru domowego, składając wizytę jego mamie. Smaszcz odbiła piłeczkę, twierdząc, że nigdy nie była w domu teściowej, tylko "w swoim byłym domu" i przy okazji zapewniając o świetnych relacjach z kobietą. Później sprawy potoczyły się błyskawicznie - "kobieta petarda" udostępniła na InstaStories szereg komentarzy uderzających w Maćka i jego obecną ukochaną. Mało tego, wkrótce "Super Express" opublikował obszerne oświadczenie Smaszcz, w którym ta nie oszczędziła byłego męża.
Przypomnijmy, że we wspomnianym oświadczeniu Paulina Smaszcz po raz kolejny zarzuciła Maciejowi Kurzajewskiemu "kłamstwa, manipulacje i oszczerstwa". "Kobieta petarda" stwierdziła również, że przez 23 lata małżeństwa niezmiennie wspierała byłego męża, również w życiu zawodowym - sugerując, że uratowała prezentera przed zwolnieniem z TVP. Według niej Kurzajewski miał zaś "okazać się osobą, której w ogóle nie zna" i "zawieść całą rodzinę i przyjaciół". Co ciekawe, w późniejszej rozmowie z Plotkiem Paulina zapewniła, że zawsze wspierała związek byłego męża z Katarzyną Cichopek.
Wszystko wskazuje na to, że po ostatnich wypowiedziach Smaszcz wcale nie zamierza zakończyć medialnej krucjaty. Niedługo po tym, jak światło dzienne ujrzało głośne oświadczenie "kobiety petardy", "Super Express" opublikował kolejną wypowiedź celebrytki. W rozmowie z tabloidem Smaszcz po raz kolejny uderzyła w byłego męża, tym razem wspominając o nieco o ich rozwodzie. "Kobieta petarda" stwierdziła, że wraz z byłym mężem rozstali się bez orzekania o winie, jednak uzgodnili pewne warunki, których, według niej, Kurzajewski nie przestrzega.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz również: Paulina Smaszcz nieoczekiwanie zmienia narrację w sprawie Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego: "WSPIERAŁAM ICH OD POCZĄTKU"
Mieliśmy warunki umowy rozwodowej. Ja się zgodziłam na rozwód bez orzekania o winie, ale zostały uzgodnione warunki, których on nie dotrzymuje. To, co wyprawia przez ostatnie tygodnie, jest nie do przyjęcia - stwierdziła Smaszcz w rozmowie z "SE".
"Kobieta petarda" w swojej wypowiedzi krótko nawiązała do afery z rzekomym wtargnięciem do domu byłej teściowej. Celebrytka stwierdziła, że przykro jej, iż Kurzajewski "wmanewrował" we wszystko swoją mamę, podkreślając, że kobieta "nie jest niczemu winna". Następnie ponownie przeszła zaś do ofensywy i po raz kolejny posądziła prezentera o niedotrzymanie warunków rozwodu oraz podziału majątku. Przyznała też, że współczuje byłemu mężowi momentu, gdy będzie musiał wytłumaczyć się z rzekomych kłamstw.
Współczuje mu, gdy będzie musiał spojrzeć sobie w twarz. Bardzo mu współczuję, bo będzie musiał powiedzieć, skąd te wszystkie kłamstwa i niedotrzymanie obietnic złożonych przy rozwodzie i podziale majątku. Na wszystko mamy podpisane akty - zapewniła.
Na tym jednak "kobieta petarda" nie zakończyła. Celebrytka w rozmowie z "Super Expressem" stwierdziła na przykład, że dla Kurzajewskiego najważniejsze są "wizerunek i pieniądze", przy okazji wspominając również, że w momencie ich ślubu prezenter "nie miał nic". Smaszcz zasugerowała także, że nie zamierza składać broni w walce przeciw byłemu mężowi, nawet w obliczu wymierzonych w nią niewybrednych komentarzy.
Maciek nie miał nic, kiedy ze mną się ożenił. A ja od 16. roku życia bardzo ciężko pracuję i mam komu to zostawić, a jak długo pożyję, tego nie wiadomo. Wiem, że pieniądze i wizerunek są dla niego najważniejsze, ale ja się tak szybko nie poddam. Nawet kosztem tego, że wszyscy mogą na mnie pluć, zbrukać mnie, wyzywać od najgorszych. Zobaczymy - kontynuowała w rozmowie z "SE".
Na zakończenie swej wypowiedzi Smaszcz przypomniała także, że niegdyś jej relacji z Kurzajewskim wyglądały całkowicie inaczej. "Kobieta petarda" miała ponoć... pożyczać prezenterowi samochód, a wszystko to z miłości.
Jeszcze niedawno pożyczałam mu swój samochód, bo nie miał czym jeździć... Ale jak człowiek kocha, to daje wszystko, bo na tym polega miłość - stwierdziła w rozmowie z "Super Expressem".
Nie możecie się doczekać jej kolejnych wypowiedzi?