W styczniu 2019 roku media obiegła tragiczna informacja. Podczas 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku, na scenę wtargnął nożownik, który zadał kilka ciosów Pawłowi Adamowiczowi. Ówczesny prezydent Gdańska stracił przytomność i został przetransportowany do szpitala.
Poszkodowany przeszedł kilkugodzinną operację. Niestety, nie udało się go uratować. Jego córka po pięciu latach ujawniła, co się działo na przestrzeni tych niezwykle ciężkich dni.
Zobacz: Sylwia Peretti zwraca się do syna w przejmującym wpisie: "Wiem, że tam jesteś i czekasz na mnie"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Córka Pawła Adamowicza wspomina, co robiła kiedy tata umierał
Paweł Adamowicz osierocił dwie córki - Antoninę (20 lat) i Teresę (13 lat). Były z nim bardzo zżyte, a starsza z nich niejednokrotnie podkreślała, że ten mimo wielu obowiązków, był bardzo obecny w ich życiu. Przy okazji piątej rocznicy śmierci ojca została zaproszona na wywiad do RMF FM i opowiedziała, jak wyglądały tamte dni. Przez długie godziny żyła w niewiedzy, a to wszystko dlatego, że wracała wówczas ze Stanów Zjednoczonych. Wciąż do siebie nie doszła.
Byłam za granicą. To była po prostu jedna wielka niewiedza i oczekiwanie na to, co się stanie, bo nie wiedzieliśmy praktycznie nic. (...) Potem byliśmy w samolocie przez wiele godzin, bo byliśmy wcześniej w Stanach Zjednoczonych. To były najgorsze dni, najtrudniejsze dni mojego życia. Więc wydaje mi się, że moja psychika chyba na razie nie jest w stanie jeszcze tego tak naprawdę do końca ogarnąć - wyznała Antonina Adamowicz w rozmowie z RMF FM.