Paweł Burczyk ma na koncie wiele filmowych i telewizyjnych ról. Aktor wystąpił chociażby w wielokrotnie nagradzanych dziełach "Ida" oraz "Pianista". Widzowie mogą go kojarzyć także z kultowego serialu "13 posterunek". 53-latek stroni od show biznesu i stara się chronić życie prywatne. Ostatnio pojawił się w programie "Co za tydzień", gdzie przybliżył nieco historię swojej rodziny.
Aktor od wielu lat tworzy szczęśliwe małżeństwo z żoną Olimpią. Para doczekała się dwójki dzieci - Maksymiliana i Wiktorii. U córki Burczyka w wieku 9 lat zdiagnozowano zaburzenia ze spektrum autyzmu. 53-latek w rozmowie z Kaliną Szymankiewicz opowiedział, kiedy wraz z żoną zauważyli, że córka rozwija się w inny sposób niż rówieśnicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze sygnały dochodziły do nas, gdy córka była w przedszkolu. Powiedziano nam, że Wiktoria nie słyszy, nie mówi, że czyta z ruchu warg. Byliśmy otoczeni wieloma specjalistami, przejechaliśmy pół Polski, by przebadać jej słuch. Tak samo było, gdy pojawiły się u niej inne zaburzenia. Wszędzie padało słynne: "dajcie jej czas, każde dziecko rozwija się inaczej i w swoim tempie". Przypomnę, że to było 20 lat temu, więc nie mówiono nam, że to spektrum autyzmu, nie znaliśmy takich pojęć - rozpoczął.
U Wiktorii orzeczono autyzm, gdy miała 9 lat. Wtedy rozpoczęła naukę w szkolę specjalnej. Aktor w ostatnim wywiadzie wspomniał o reakcji, gdy wraz z żoną poznali diagnozę.
Przeszliśmy przez wszystkie te etapy, które najczęściej kojarzą się z żałobą. Pierwsza reakcja to właśnie to, co pani wymieniła, że to jest niemożliwe. Później przyszły myśli, że to moja wina, dlaczego mnie to spotkało, co ja bym mógł jeszcze zrobić… To są te uczucia. Później jest pogodzenie i wdzięczność, a w stopniu najwyższym miłość. Nam to chwilę zajęło, ale przeszliśmy te wszystkie etapy. Teraz Wiktoria ma 20 lat, a my dzielimy się swoim doświadczeniem z innymi rodzicami.
Od wielu lat Piotr i Olimpia starają się pomagać rodzicom, którzy również wychowują autystyczne dzieci. Para przygotowuje się również do produkcji filmu na ten temat.
Działamy jak poradnia psychologiczna. Można do nas zadzwonić, napisać. Kontaktują się z nami rodzice, którzy dopiero poznali diagnozę i potrzebują wsparcia. Są też takie przypadki, że ktoś w rodzinie nie akceptuje dziecka z autyzmem. Na przykład ojciec, który mówi, że w jego rodzinie nie było debili, więc to nie jest jego dziecko. Dziadkowie wściekają się, nazywając wnuka z autyzmem niewychowanym bachorem. Słyszę różne wersje. Od niektórych odsuwają się przyjaciele, bo boją się, że ich dzieci zarażą się autyzmem - tłumaczył Burczyk.
Jego rodzina też wielokrotnie spotkała się z obelżywymi reakcjami, na które po pewnym czasie po prostu przestała reagować. Aktor zdradził, w jaki sposób nauczył się wraz z bliskimi podchodzić do nieakceptowanych społecznie zachowań córki.
Najczęściej słyszeliśmy: "ale niewychowana, pani weźmie to dziecko, pan nauczy dziecko… niewychowany bachor, dlaczego tak krzyczy" itd. Olimpia nauczyła się na to nie reagować. Gdy byliśmy na etapie zaprzeczania i buntu, to agresja Wiktorii przechodziła na nas. Jak ona zaczynała krzyczeć, to my też krzyczeliśmy. Dopiero gdy zobaczyliśmy, że aby przestała krzyczeć, wystarczy, że ją przytulimy i powiemy "kocham cię", zrozumieliśmy, że siła miłości jest mocniejsza niż siła wściekłości. Zawsze się tak uspokajała i uczyliśmy tego ludzi dookoła.
Aktor wyznał też, jak przypadłość Wiktorii wpłynęła na jego karierę i małżeństwo.
Od momentu narodzin Wiktorii wszystko robiliśmy razem z Olimpią. Tak ułożyliśmy życie jeszcze przed diagnozą. Przeprowadzaliśmy się tam, gdzie akurat pracowałem. Zjeździliśmy kawał świata z dziećmi. To był mój warunek, gdy angażowałem się w zagraniczne produkcje (...). Przechodzimy przez to razem. Nigdy nie było czegoś takiego, że Olimpia wychowuje, a ja zarabiam. Nie w każdym związku tak jest - tłumaczył.
Burczyk przyznał, że nie boi się o przyszłość córki, dzięki której nauczył się szczerości.