Pandemia koronawirusa w ciągu ostatnich miesięcy odmieniła życie wielu ludzi. Z powodu "drugiej fali" wiele osób straciło pracę, a w trudnej sytuacji ponownie znaleźli się przedstawiciele szeroko pojętej kultury.
Na pomoc polskiemu środowisku artystycznemu niedawno ruszył minister Piotr Gliński, który ogłosił, że wypłaci niektórym z jej przedstawicieli dotacje z Funduszu Wsparcia Kultury. Niestety szybko się okazało, że na wsparcie zasłużyli głównie prominentni celebryci, podczas gdy przeciętni obywatele wciąż zostali bez środków do życia. Na środki finansowane przez podatników załapali się m.in. Kamil Bednarek czy zespół Bayer Full.
Przypomnijmy: Rząd "wspiera kulturę": Bayer Full dostanie 550 tysięcy złotych od ministra Glińskiego!
Pomysł wręczania setek tysięcy złotych bogatym i pominięcia tysięcy osób w naprawdę krytycznej sytuacji nieszczególnie spodobał się internautom. W końcu Gliński chyba zrozumiał swój błąd, bo zapowiedział, że wypłaty zostaną wstrzymane do czasu wyjaśnienia wszelkich zawiłości. Znani i (do tej pory) lubiani, w tym Katarzyna Cerekwicka czy Radek Liszewski, nie kryją zresztą rozczarowania tą decyzją.
Teraz do grona oburzonych decyzją "algorytmu" Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dołącza Paweł Kukiz. Polityk-muzyk umieścił na swoim koncie na Facebooku obszerny post, w którym wyraził swoją dezaprobatę wobec nagradzania celebrytów pokaźnymi sumami pieniędzy z podatków. Jak słusznie zauważył, działania rządu jedynie pogłębiają podziały społeczne, zamiast komukolwiek pomóc.
Zszokowały mnie kwoty "wsparcia" przyznane przez Fundusz Wsparcia Kultury niektórym "podmiotom artystycznym"... Nie rozumiem, jak można było wymyślić algorytm, który bogatemu daje komfort pozostania "tłustym kotem", a biednego spycha w większą biedę... (...) Rozumiem oczywiście duże pieniądze przyznane firmom takim jak teatry czy filharmonie, które będą mogły wspomóc zatrudnionych aktorów czy filharmoników, ale dawać po kilkaset tysięcy tym celebrytom, którzy mogą po prostu sprzedać dwa auta i zostawić sobie jedno na te "trudne czasy" - tego nie pojmuję - napisał Kukiz w mediach społecznościowych.
W dalszej części posta Kukiz zaznacza, że wypadałoby najpierw zacząć od najbiedniejszych, a dopiero potem zajmować się sprawami największych nazwisk w branży, których pieszczotliwie utytułował "tłustymi kotami".
Reasumując - trzeba zacząć od tych, którzy w "normalnych" czasach ledwie koniec z końcem wiązali, a nie od "tłustych kotów". Tych zostawić na koniec. A poza tym ministerstwo powinno wprowadzić jakąś górną granicę przeznaczanych kwot, bo setki tysięcy złotych na jedną trąbkę świadczy o absolutnym braku etyki tak u "dających", jak i "przyjmujących"... - zauważa.
Słuszne uwagi?