Kilka dni temu okazało się, że kolejny zapoczątkowany na wyspie miłości związek nie przetrwał próby czasu. Tym razem nie chodziło jednak o sam w sobie czas, ale o zdradę, której dopuścił się obecnie już eksukochany Moniki Kozakiewicz, Paweł Tyburski.
We wtorkowy wieczór Monia niespodziewanie zdecydowała się opublikować w sieci dowody na niewierność partnera. Okazało się wówczas, że kilka miesięcy temu mężczyzna zgłosił się do kolegi po poradę, szukając "maści na grzyba" po odbyciu stosunku z niejaką "małą czarną szmatą". Jakby tego było mało z wiadomości, które pokazała na Instastories Kozakiewicz, możemy wywnioskować, że podczas skoku w bok "towarzyszył" mu jego brat bliźniak, Piotr. O tym zaś nie wiedziała prawdopodobnie kobieta, z powodu której Tyburski miał mieć problemy skórne.
Po tym, jak na jaw wyszła zdradliwa natura Pawła, załamany mężczyzna zamieścił w sieci nagrania, na których ze łzami w oczach wyznał, że popełnił "największy błąd życia". Dodatkowo w rozmowie z Pudelkiem zapewnił, że mimo całej sytuacji zamierza walczyć o to, by Monika mu wybaczyła.
W sobotę pokusił się o kolejną obszerną relację, w której odniósł się do zdrady.
Słuchajcie, czas, żebym coś powiedział na ten temat - zaczyna, nadając zza kierownicy skompromitowany celebryta.
Nie jestem osobą, która będzie chowała głowę w piasek. Zrobiłem coś strasznego, odpowiem za to i zapłacę za to wysoką cenę - zapewnia i odnosi się do fali hejtu, która zalała jego media społecznościowe po tym, gdy wyszło na jaw, jak potraktował partnerkę:
Ale nikt z was nie ma prawa mnie oceniać. Ja wam nie wchodzę w życie prywatne. Te komentarze, które się wylały... Nie obchodzi mnie, co się w innych związkach dzieje, chociaż wiem, jakie jest życie. Wiem, że wyszło coś, co było prawie rok temu i za to odpowiem. Nie będę się z tego tłumaczył, bo nie ma żadnego wytłumaczenia na takie zachowanie. Ale wy nie będziecie moim katem, uwierzcie, nie zniszczycie mnie i mojego życia. Dałem pożywkę ludziom, którzy chcieli mi w*ebać kosę w plecy. Macie swój czas, wylejcie to, co chcecie wylać - słyszymy.
Ja wyciągnę z tego bardzo cenną lekcję na całe życie. Może musiało się takie coś stać, żebym się zmienił... - zastanawia się optymistycznie nastawiony do świata Tyburski i odnosi się do eksdziewczyny:
Monia pokazała mi, jak powinno wyglądać życie i jak powinien wyglądać związek. Nie miałem głowy do tego, żeby pomyśleć o związku, ten czas minął, wychowała sobie chłopaka, który bardzo ją pokochał, zranił ją i już było za późno, po prostu - tłumaczy zawile Paweł. Zawsze jest tak, że jak kogoś stracimy, to wtedy żałujemy. Ja już wtedy żałowałem, że to zrobiłem. Zmieniłem się dla niej, ale tak jak było, było za późno. [...] Wszystkie takie rzeczy nas uczą tego, żebyśmy wyciągali lekcje i żeby nie spie*dolić sobie życia do końca. Żałuję tego ogromnie, ale muszę żyć dalej - zaznacza celebryta, powołując się na naturę "łobuza":
Ja takim człowiekiem byłem przez 27 lat... Monia starała się mnie zmienić. Ja nie byłem odmienionym człowiekiem, wchodząc do związku, byłem takim łobuzem, jakim byłem przez 27 lat. Dopiero ona pokazał mi to wszystko, a kiedy to zrozumiałem, to było już za późno. [...] Ja się nie kreowałem na Romeo, zawsze byłem ch*jem i taka jest prawda. Ale nikomu tym krzywdy nie robiłem... Teraz zrobiłem. Bardzo mi jest żal tego, co się stało. No, zmieniłem się, Monia mnie zmieniła dopiero pod koniec. Poczułem coś, czego nigdy nie czułem, że chciałbym założyć rodzinę... - wyznaje odmieniony Paweł.
Następnie dotknięty krytyką Tyburski przekonuje o swojej grubej skórze.
Uważam się za osobę w miarę silną. Przeszedłem wiele w życiu, ale gdyby to była inna osoba na moim miejscu teraz, to nie wiem, czy by sobie poradziła z tym wszystkim... Nigdy mnie nic nie bolało jak to, co się teraz stało, ale pomyślcie sobie ludzie, czy sami jesteście idealni. I co mogłoby się stać, jakbym był słabszy psychicznie - żali się na hejt, by następnie wyznać, że przez to, co się stało, zbliżył się do Boga, który jak twierdzi, najwyraźniej nie zawsze nad nim czuwał:
W tej sytuacji wiem na pewno, że będę bliżej Boga. Zawsze byłem osobą wierzącą, nie wstydziłem się wiary, aczkolwiek - jak widać - czasami Bóg mnie opuszczał... Sam go opuszczałem - wyjaśnia. Zrozumiałem też, że pewne zachowania wywodziły się także z mojego dzieciństwa. Byłem słaby i sam siebie oszukiwałem.
Teraz wszystko wyszło na jaw i się z tego cieszę. Żal tylko, że musiało to się stać teraz i z tą osobą. Wierzę w Boga i że wszystko dzieje się po coś - podsumowuje zdradę, którą udało mu się ukrywać przez niemal rok i przekonuje, że gdyby nie darzył Moniki prawdziwym uczuciem, to nie opublikowałby relacji, na której płacze.
Gdybym jej nie kochał, to nie nagrałbym tej relacji i to wszystko by nie wyszło. [...] Bóg tak chciał, tak miało być - kwituje uczestnik pierwszej edycji Hotelu Paradise.
Myślicie, że wyznania Pawła poruszą Monię?