Sprawa Iwony Wieczorek znów elektryzuje media w całym kraju. Dwanaście lat po tajemniczym zaginięciu nastolatki policja zatrzymała Pawła P. oraz jego partnerkę, mówiono nawet o "przełomie". Oczy obserwatorów skierowane są teraz na dawną Zatokę Sztuki, gdzie wciąż trwają poszukiwawcze działania służb. Mówi się, że mają one związek z niewyjaśnionym wciąż zaginięciem Iwony.
Ponowne pojawienie się głośnej sprawy w mediach wiąże się także z nowymi wyznaniami osób, które są w pewien sposób powiązane ze śledztwem. W serwisie Interia pojawił się właśnie obszerny wywiad z Mikołajem Podolskim - autorem książki "Łowca nastolatek. Prawdziwa historia Krystka i Zatoki Sztuki". Okazuje się, że kilka dni przed głośnym zatrzymaniem Pawła P. dziennikarz miał okazję z nim porozmawiać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podolski zauważył, że Paweł P. zdecydował się na rozmowę, gdyż chciał przerwać trwającą kilkanaście lat medialną ciszę. Zdawał sobie też sprawę, że w oczach obserwatorów sprawy pozostanie jednym z głównych podejrzanych.
Jedna z gazet przez dłuższy czas swoimi publikacjami kierowała podejrzenia właśnie na niego, przez kilka pierwszych lat po zaginięciu był medialnie kreowany na podejrzanego numer jeden. Potem przestał nim być i mniej więcej od 2018 r. nie miał już nawet przesłuchań. Myślał, że ma wreszcie spokój. On był przekonany, że po 12 latach znów stał się głównym podejrzanym. Myślę, że dlatego do mnie zadzwonił. Spotkaliśmy się trzy albo cztery razy. Zgodził się odpowiedzieć na moje trudne pytania, nie chodziło o napisaniu mu laurki, tylko wyjaśnienie wielu wątpliwości - tłumaczył Podolski.
Pod koniec grudnia doszło do zatrzymania Pawła P. oraz jego partnerki. Okazuje się, że mężczyzna, w przeciwieństwie do Podolskiego, wcale nie był zaskoczony faktem, że nadal często stawia się go w roli głównego podejrzanego.
Do tamtego dnia myślałem, że przesadza, mówiąc mi: "Zobaczysz, że będę drugim Komendą". A jeszcze tym bardziej, że sporo mediów donosiło, że jego zatrzymanie to przełom w sprawie. Do dziś nie wiem, czemu tak podawano. Zwracam też uwagę, że prokuratura nie podała żadnych konkretów z zarzutami, jakie usłyszał Paweł, poszły medialną wrzutką same ogólniki. Ustaliłem więcej szczegółów, ale na razie nie będę o tym publicznie mówić - wyznał autor książki "Łowca nastolatek".
Internauci często nie wierzą w niewinność Pawła P., zwracając uwagę na jego zastanawiające zaangażowanie w poszukiwania Iwony Wieczorek tuż po zaginięciu. Mikołaj Podolski opowiedział, jak budzące wątpliwości zdarzenia wyglądały z perspektywy zatrzymanego mężczyzny.
Wyjaśnił mi, że chciał zdobyć nagrania z monitoringu, aby przekazać je policji i detektywowi Rutkowskiemu. Wersja szefa selekcji nie była jednak pod tym względem do końca zbieżna z wersją Pawła, ale załóżmy, że po długim czasie nie musiał pamiętać tego wszystkiego dokładnie. Paweł dostał wtedy te nagrania, one trafiły do policjantów. A to, że mało było na nich widać z powodu jakości, to już zupełnie inna sprawa.
Z komunikatu Prokuratury Krajowej wynika, że przedstawiła ona Pawłowi zarzut usuwania dowodów, zacierania śladów przestępstwa, a także podawania nieprawdziwych informacji. Podolski przyznał wprost , że "jest zaskoczony, że takie zarzuty zostały w ogóle postawione". Dodał także, że "żaden z nich nie jest bezpośrednio związany z zaginięciem Iwony Wieczorek".
Ludzie, którzy nie znali szczegółów tej sprawy, mogli odebrać te informacje w ten sposób, że Paweł włamał się do matki Iwony i pousuwał z jej komputera kluczowe informacje. Nigdzie nie ma za to informacji, że Paweł wielokrotnie bywał po zaginięciu w domu Iwony, bo tam była baza poszukiwawcza, narady i planowanie kolportażu ulotek. Podczas jednego z takich zebrań omawiano możliwość wynajęcia detektywa, a Paweł sam zaproponował wynajęcie Krzysztofa Rutkowskiego, sam go ściągnął i sam wprowadzał w tajniki tej sprawy. Dyski Iwony trafiły do Rutkowskiego, a ten oddał je specjalistycznej firmie do sprawdzenia. Na przesłuchaniu śledczy prosili go, żeby im je dał i rzeczywiście dał. Widziałem protokół z tego przesłuchania - zapewniał Podolski.
Wierzycie, że Paweł P. rzeczywiście może być niewinny?