Paweł Wawrzecki dał się poznać szerszej publiczności jako aktor telewizyjny, filmowy i teatralny, którego oglądać mogliśmy m.in. w serialach "Złotopolscy", "Graczykowie" czy "Daleko od noszy". W życiu prywatnym 72-letni gwiazdor samotnie opiekuje się swoją dorosłą już córką z małżeństwa z Barbarą Winiarską, która zmarła w 2002 roku na tętniaka. Jego obecna żona Izabela Roman, z którą związany jest od 13 lat, mieszka i pracuje w Chicago.
Córka aktora, Anna, była wcześniakiem i przyszła na świat z porażeniem mózgowym. Kobieta nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować i choć wiele czynności potrafi wykonywać sama, to jednak wymaga nieustannej opieki.
W wywiadzie udzielonym ostatnio magazynowi Viva! aktor przyznał, że nie zatrudnia żadnych osób do pomocy i sam zajmuje się domem, porządkami czy gotowaniem.
Musimy sobie jakoś radzić. Jestem przygotowany psychicznie do trudnych sytuacji - stwierdził aktor.
W rozmowie z reporterem magazynu Wawrzecki nie bał się poruszyć trudnych tematów. Choć jego 41-letnia córka skończyła szkołę i potrafi sama czytać, pisać i korzystać z komputera, kobieta wciąż ma problem z wykonywaniem podstawowych czynności i nigdy nie będzie w stanie podjąć pracy. Zapytany o to, co będzie po jego śmierci, 72-latek zwierzył się rozmówcy ze swoich obaw.
Wolałbym, żeby była inna kolejność - przyznał. Pamiętam, jak moja Basia mówiła o tym, co się stanie, gdy jej nie będzie. Ale ja nie zastanawiam się nad moim odchodzeniem. Nie przywołuję tego, bo wiem, że Anka miałaby wtedy bardzo ciężko. A jednocześnie mam świadomość, że tacy ludzie jak Ania muszą potem jakoś żyć, bez tej osoby, do której się przyzwyczaiły. Żyją z bólem i ze świadomością, że tego kogoś już nie ma. Ale zostają im po nim wspomnienia.