Od wielkiego finału pierwszej edycji polsatowskiego show "Love Island. Wyspa miłości" minęły już ponad cztery miesiące. Choć można by rzec, że to niewiele, to jednak aspirujący celebryci narzucili takie tempo, że czasem aż trudno było nadążyć za ich życiem, zwłaszcza tym uczuciowym. Najwięcej rzecz jasna działo się u Maćka i Oliwii, których związek okazał się na tyle toksyczny, że sprawą rzekomego nękania dziewczyny przez wyspiarza zajmują się już prawnicy...
Po zakończeniu show również i Marietta oraz Franek postanowili dać sobie szansę, aczkolwiek ta relacja także zakończyła się dość smutno. Na tę chwilę "przetrwali" więc jedynie zwycięzcy - Sylwia i Mikołaj oraz Monika i Paweł. Nietrudno było zauważyć, że największą chrapkę na celebrycką karierę mają właśnie ci pierwsi. Regularnie brylują na salonach, a już w najbliższy piątek zadebiutują na parkiecie "Tańca z Gwiazdami".
Niektórzy mogą pomyśleć, że wiedzie im się wręcz wyśmienicie. Jest miłość, jest "kariera", są pieniądze. Niestety, ich były kolega z "Wyspy miłości" uważa nieco inaczej. Chodzi mianowicie o Pawła, który w rozmowie z Faktem zarzucił Sylwii i Mikołajowi sztuczność, zaznaczając, że jedyną prawdziwą relacją, która przetrwała po "Love Island" jest jego związek z Moniką.
My zostaliśmy jedyną parą. Uważam, że związek Sylwii i Mikołaja już dawno się rozpadł. Dochodzą do mnie różne słuchy, ale zostawiam to dla siebie. Ja mam oczy i bardzo dobrze znam się na ludziach i wiem jak to wygląda - zauważa bliźniak w rozmowie z Faktem.
Paweł sugeruje też, że związek Sylwii i Mikołaja od samego początku był zwykłą fikcją, która pomogła im wygrać "Love Island".
Ja nie muszę tego mówić, że oni udają, że są w związku i są sztuczni w tym wszystkim, bo wszyscy mają oczy. Dostaje tysiące wiadomości dotyczące tego, że ludzie już na nich patrzeć nie mogą, że pewnie po programie „Taniec z gwiazdami” ich relacja i tak się rozpadnie. Powiem więcej, moim zdaniem ich związek się nie rozpadł, on się nawet nigdy nie zaczął. To było tylko pompowanie balonika, który spowodował to, że oni wygrali "Love Island". Oni po prostu omamili ludzi, którzy byli przed telewizorami i którzy teraz dopiero przeglądają na oczy - dodaje.
Na reakcję Sylwii i Mikołaja nie trzeba było długo czekać. W rozmowie z Faktem przyznali, że choć w ich związku nie brakuje kłótni, to jest to jedynie dowód na to, że zależy im na sobie...
Nie jesteśmy takim spokojnym, baśniowym związkiem. Wiadomo, że my również mamy wzloty i upadki. Mamy gorsze momenty i wtedy jest nas trochę mniej w social mediach. Nie pokazujemy naszych kłótni, naszych spięć, ale jak w normalnym związku - są te kłótnie. Tak jak powiedzieliśmy ostatnio na relacji live, mnie nie było przez trzy dni w mieszkaniu, bo planowaliśmy się rozstać. Ale na szczęście rozmawiamy, pracujemy i staramy się zbudować fajną mocną relację. Nie zawsze jest kolorowo, ale to właśnie pokazuje, jak bardzo nam zależy na sobie - mówi Sylwia.
Wierzycie jej?