Św. Plihta, zwany też Marcinem od Złota Swoją działalność misyjną rozpoczął, jak większość świętych naszego Kościoła, w ciemnych czasach IV RP. Już jako młody misjonarz odnosił niezwykłe sukcesy w nabieraniu durnych moherków i zabieraniu im szmalu, który w przeciwnym wypadku z pewnością przeznaczyliby na finansowanie sekt czczących fałszywych bożków, a w szczególności, działającej po dziś dzień w ukryciu, sekty Maybachów. Legenda głosi, że Św. Marcin wykazywał niezwykłą odporność na wyroki czarnosecinnych sądów kaczystowskich. Jak wieść niesie wyroki nie mogły zszargać czystej jak kryształ reputacji świętego, który nie zważając na jakiekolwiek niebezpieczeństwa dalej otwierał misje w różnych częściach Polszy. Św. Plihta otwierał misje na terenie całego priwislańskiego kraju, a po nauki mogły do niego przychodzić zarówno mohery jak i lemingi. Gdy okowy IV RP upadły i wreszcie można było odetchnąć wolną piersią Plihta stał się, w pełni zasłużenie, autorytetem moralnym i wzorem młodego energicznego duszpasterza. Wtedy też podjął współpracę z bł. Michałem prawnukiem Dziadka oraz doktorem Kościoła bł. Piotrem od Napisu na Stoczni. Niestety kaczystowskie macki sięgają daleko i już w wolnej Polszy Św Plihta został zaszczuty i zmuszony do pełzania w prochu, ubrany tylko w wór na kartofle... Dziś niedoceniana działalność Św. Marcina od Złota krzyczy zza grobu o prawdę i pozostaje tylko mieć nadzieję, że sprawiedliwości stanie się wreszcie zadość (a w razie jej braku pozostaje telefon do prezesa sądu). Więcej na: „Św. Platforma Patronka Kolesiów ” - polub tą strone na fejsie bo warto!!!