Tegoroczne walentynki były dla Meghan Markle i Harry'ego szczególne. To właśnie 14 lutego eksksiężna i jej małżonek ogłosili, że ich rodzina niebawem powiększy się o kolejną pociechę. W mediach momentalnie się zagotowało, a pod ich adresem posypały się gratulacje. Na wieści o ciąży Meghan zareagowała nawet królowa Elżbieta.
Niestety nie brakuje też opinii, że skrywana od miesięcy ciąża Meghan Markle jest kolejnym sposobem byłych royalsów na zdobycie rozgłosu. Warto wspomnieć, że w zeszłym roku ona i książę Harry opuścili szeregi rodziny królewskiej w ramach "Megxitu", a jako jeden z powodów podawali wtedy potrzebę prywatności.
Przypomnijmy: Meghan Markle i Harry POZYWAJĄ paparazzi za zdjęcia Archiego zrobione dronem: "Granica została PRZEKROCZONA"
Zdaniem części publicystów, Sussexowie traktują własne słowa dość wybiórczo, a medialne zainteresowanie jest dla nich ważniejsze niż prywatność, której tak się domagali. Zgodnie z oczekiwaniami takie stanowisko w felietonie dla Mail Online zaprezentował Piers Morgan, "największy fan" pary, który wbijał im szpilę niemal przy każdej okazji. Jak widać, ogłoszenie ciąży przez parę nie było wyjątkiem.
Na początku swojej odezwy do eksroyalsów Morgan pogratulował parze i stwierdził nawet, że życzy im jak najlepiej. Szybko przeszedł jednak do rzeczy i krytycznie spojrzał na to, w jaki sposób ogłoszono drugą ciążę Meghan. Piers nie jest zachwycony ani samym zdjęciem, które nazwał "starannie wyreżyserowanym", ani medialnym szumem, którym po fakcie obdarzono parę.
Cieszę się, że ponownie zostaną rodzicami, ale nie cieszy mnie fakt, że ich twarze ponownie zdobią okładki gazet, którymi tak gardzą za "naruszanie prywatności". Wiem, że ludzie znowu będą za mną krzyczeć "Zostaw ich w spokoju!", ale to ostatnie, czego Meghan i Harry chcą. (...) Jako rodzice wypadli świetnie. Jako byli członkowie rodziny królewskiej walczący o prywatność raczej jak bezwstydni hipokryci - grzmiał na łamach portalu.
Tematowi prywatności Piers Morgan poświęcił zresztą większość swojego tekstu i wytyka parze, że "nie chcą prywatności, tylko kontroli nad mediami i lansu, kiedy to dla nich wygodne".
Roszczą sobie prawo do używania mediów do autopromocji i mieszania ich z błotem, kiedy mają na siebie inny pomysł. To oczywiste, że łakną uwagi i artykułów na swój temat. (...) Meghan i Harry nie różnią się niczym od Kardashianów, którzy sprzedają swoją "markę" temu, kto zapłaci najwięcej. Chcą zjeść ciastko i mieć ciastko, a już na pewno nie rozumieją znaczenia słowa "prywatność", którego tak się uczepili - ciągnął dalej.
Co ciekawe, Meghan i Harry niebawem będą gościć w programie Oprah Winfrey, z którą ucięli sobie długą (i podobno przyjacielską) pogawędkę na temat Megxitu i drugiego dziecka. Fakt ten wyłapał oczywiście także Piers, według którego jest to ostateczny dowód na to, na czym tak naprawdę zależy parze. Skrytykował też kontrakt, który Sussexowie podobno sfinalizowani z Netfliksem.
Sami rażąco naruszali prywatność własnego syna dla zysków. Bratają się z Netfliksem, który, między innymi poprzez realizowanie serialu "The Crown", narusza prywatność royalsów bardziej niż niejeden tabloid. (...) Zgodzili się też na wywiad dla Oprah Winfrey, który ma trwać 1,5 godziny. Jak widać, właśnie to robią ludzie, którzy tak usilnie walczą o swoją prywatność - drwił.
Ma rację?