Małgorzata Terlikowska już jakiś czas temu została twarzą walki o całkowitą delegalizację przerywania ciąży. Twierdzi, że kobiety powinny rodzić w każdej sytuacji - nawet, jeśli zostały zgwałcone, a płód ma wiele wad genetycznych. Mają rodzić także wtedy, kiedy wiedzą, że nie będą w stanie wychowywać dziecka. Radzi im:Terlikowska radzi zgwałconym kobietom: "Mogą PRZEKAZAĆ DAR SIEBIE komuś, kto dzieci nie ma"
Razem z mężem zaangażowali się również w kampanię przeciwko in vitro. Katolicki publicysta przekonywał już, że jest to "dehumanizacja dziecka". Porównał tę procedurę do działań hitlerowskich lekarzy w trakcie II wojny światowej. Zobacz: Terlikowski o in vitro: "Kto dał prawo lekarzom decydować, które dzieci MAJĄ SPĘDZIĆ ŻYCIE W LODÓWCE?"
29-letnia Agnieszka Ziółkowska, pierwsza Polka urodzona dzięki in vitro, skomentowała działalność Terlikowskich.
Nigdy nie spotkałam Małgorzaty Terlikowskiej. Nie wydaje mi się, żeby ona i jej mąż są osobami, z którymi można w uczciwy, otwarty sposób rozmawiać. Nie mają za grosz empatii. Łatwość krytykowania i napiętnowania, którą posiadają, figury retoryczne, które stosują w kontekście dzieci z in vitro pokazują, że trzeba mieć strasznie dużą pychę, być zadufanym, żeby móc coś takiego robić.