W połowie lipca mediami wstrząsnęła wiadomość o tragicznym wypadku, w którym zginęło czterech młodych mężczyzn. Zdarzenie miało miejsce przy moście Dębnickim w Krakowie, a teraz trwają czynności ustalające szczegóły tego incydentu. Nad sprawą pracuje kilkunastu biegłych. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prokurator Rafał Babiński poinformował, że przeprowadzone zostaną badania, które ustalą, jak umiejscowione w samochodzie były osoby podróżujące feralnej nocy.
ZOBACZ: Policja ZATRZYMAŁA podejrzanego o ZDEWASTOWANIE grobu syna Sylwii Peretti: "Usłyszał zarzuty"
Okazuje się, że to jeszcze nie koniec czynności, bo do sprawy zostanie zaangażowany również pies tropiący, który weźmie udział w oględzinach wraku samochodu w poszukiwaniu narkotyków. W sprawie przeanalizowane zostanie również oznakowanie informujące o remoncie mostu Dębnickiego. Biegli ocenią, czy było ono prawidłowo ustawione.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nad sprawą wypadku w Krakowie pracuje kilkunastu biegłych
Eksperci przyjrzą się także pojazdowi, który, jak zaznaczył prokurator, był tuningowany. Biegli mają orzec, czy zmiany, które zostały dokonane w pojeździe, mogły mieć jakikolwiek wpływ na wypadek.
To auto było nietypowe, nie dość, że sportowe, to jeszcze tuningowane, dlatego chcemy ustalić, czy dokonane w nim przeróbki mogły mieć wpływ na zdarzenie. Biegły ma się wypowiedzieć również co do tego, czy ten pojazd w ogóle mógł poruszać się po drogach - opowiadał prokurator w "Gazecie Wyborczej".
Do tej pory biegłym udało się ustalić, że trzy z czterech osób podróżujących samochodem były pod wpływem alkoholu. Eksperci poinformowali, że syn Sylwii Peretti miał 2,3 promila alkoholu we krwi, a pozostali pasażerowie - 1,3 promila i 1,4 promila. Czwarty mężczyzna był trzeźwy. Okazało się również, że początkowo samochód prowadził ostatni z panów, ale na kilkaset metrów przed tym, gdy doszło do tragedii, zamienił się miejscem z właścicielem auta.